[ Pobierz całość w formacie PDF ]

konny z białą brodą, na czele rycerzy i pancernych, niezawodnie Albertus,
dawny Wielki Mistrz, książę pruski.
Zatem ów rudy mógł być młynarzem z Kaymen, tym Kacprem,
którego wbito na pal po Samlandzkim powstaniu w 1525 roku, kiedy
osiem tysięcy ludzi na Polu Lauth zaufało zapewnieniom księcia i oddało
się dobrowolnie w ręce oskarżanej przez siebie szlachty w Królewcu, w
Quednau i w Kaymen. A więc już kiedyś stali wszyscy razem, niemieccy
osiedleńcy z uciśnionymi pruskimi tubylcami i ludzmi z Szamajtów na
zalewie północnym.
Voigt nie mógł się uwolnić od tego obrazu.
To było właśnie to, co nie udało się nigdy jedynie na czas krótki i
jedynie wskutek wspólnej straszliwej niedoli. Czy nie ma innych dróg?
Voigt odpiera cisnące się myśli innymi rozważaniami. Ale jak się
to mogło udać? Skargi, petycje, upomnienia, wszystko na nic? Gorzkie
słowa wiejskiego plebana  na nic? Wszystkie słowa, mające paść w tej
operze?
Idą teraz drogą ku dworcowi. Voigt odprowadza Gawehna na pociąg.
Gawehn mówi:
Pan Poczka był tak uprzejmy, że dał mi coś niecoś wczoraj, a ja do
rana trochę ponotowałem. Część zespołowa, osiem głosów plus orkiestra,
pańska lista osób chyba wystarczy? Mam na myśli scenę weselną;
Duonelaitis wśród swoich postaci. Miałaby ona wówczas największą
wagę, co chyba jest po myśli pana.
Ostry dialog ze starostą 
Byłby wcześniej. Ale może  znów nowy pomysł. Gawehn przystanął
 może nawet lepiej: żeby potem. Bo tu by w każdym razie musiało być
coś mocnego, unisono wszystkich gości weselnych.
Widzi pan, rzecze Voigt zadowolony.
Tak, panie Voigt, jadę do domu, ręka swędzi, wzięło mnie to.
Widzi pan, widzi pan.
A teraz Voigt każe się zawiezć do Bittehnen samochodem. Umówił się
tak z piekarzem Eywillem, który czasami kogoś wozi. Kapelusz, laska,
karteczki, sprawdził jeszcze raz, ma wszystko.
No to możemy jechać, rzekł Eywill. I po pół godzinie żwirowaną
szosą, minąwszy Polompen i Usbitschen, trochę gliny, potem piach,
piaszczyste łęgi, zarośla, mnóstwo liściastych drzew: stacja krańcowa.
Eywill wyraża się po miejsku.
Niczego pan nie zapomniał, profesorze?
Ma piekarz robotę. Teraz z powrotem, a po południu przywiezie
jeszcze jeden ładunek bułek i kukiełek  większych i okrąglejszych niż
bułki. Interes to interes.
Czy mam pana wieczorem zabrać z powrotem, panie profesorze?
Nie, bardzo panu dziękuję, panie Eywill, pojadę parowcem.
Zatem Eywill będzie wracał pusto.
Ale właśnie w tej chwili wiejska droga rozbrzmiewa krzykiem:
O, idą już, idą! I słychać już też, kto idzie tą drogą od Bardehnen:
muzyka. Trąbka, puzon i tuba. A wszystkie dzieci z Bittehnen i inne,
poprzywożone tu na drabiniastych wozach, w landach i wasągach, także
muzykantom na spotkanie.
Oto idą, idą, dmąc potężnie wobec tak licznej publiczności i wcale nie
ustają, i otoczeni całym stadem dzieciarni i całą tą wrzawą, klaskaniem
wkraczają do wsi, aż do gospody z ogródkiem Wythego. I tam dopiero
wreszcie koniec.
Kankelat śpiesznie podąża na spotkanie Voigtowi.
Pan już tutaj, panie profesorze?
Odprowadziłem jeszcze na dworzec pana Gawehna.
Wspaniale udało się tam w kościele, jak on świetnie grał! Kankelat
jest, jak to się mówi, przejęty do głębi. Artysta! Kankelat zna się chyba na
tym, sam kalikuje, więc towarzyszył dziś rano Gawehnowi.
Czysto, jak po maśle, powiadam panu, panie profesorze, żadnego
efekciarstwa, powiadam panu.
Niestety, spózniłem się, mówi Voigt, zaspałem, wczoraj pózno
poszedłem w piernaty.
Tak, tak, mówi Kankelat. Wiek, wiek.
Lubi się skarżyć. Voigt nie lubi, Voigt mówi: No, na to mamy chyba
jeszcze czas, zdrowy człowiek, jak myślę, musi się wyspać.
Z pewnością, potwierdza Kankelat, ale szkoda, że pan tego nie słyszał.
A jak wyszedł Bach, na początku?
Wie pan, odrzecze Kankelat, nie jestem takim entuzjastą. W pewnej
mierze jest to oczywiście jakaś świętość, mam na myśli Bacha, ale gdyby
mnie pan spytał o zdanie, to można go grać jak anioł, ale to wieczne
powtarzanie tam i z powrotem, słucha się tego jak piły.
Ale to przecież dosyć długa fraza, zastrzega się Voigt.
A jednak. Kankelat woli pozostać przy swoim zdaniu. Przecież [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony