[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyznać. Rwało go ramię i bolała głowa. Z westchnieniem ulgi położył się do łóżka.
Dwukrotnie budził go w nocy delikatny dotyk kobiecej dłoni na czole. Nie musiał
otwierać oczu, żeby wiedzieć, kto stoi przy łóżku, sprawdzając, czy ma gorączkę. Za
pierwszym razem udał, że śpi. Rachel stalą nad nim kilka minut w powiewnym szlafroczku
szeleszczącym cicho w ciemności. Ciepły, kobiecy zapach uderzył go w nozdrza, kiedy
pochyliła się, żeby poprawić mu kołdrę. W odpowiedzi cale jego ciało naprężyło się jak
struna. Kusiło go, żeby sięgnąć po nią i ściągnąć na łóżko.
Po raz drugi obudził go dzwięk ostrożnie otwieranych drzwi. Tym razem zaryzykował
i obserwował ją spod półprzymkniętych powiek. Niedbale zawiązany pasek szlafroka
rozluznił się, kiedy pochylona nad nim przykrywała go kołdrą. Przez chwilę w bladym świetle
księżyca ujrzał jej sutki pod przezroczystym materiałem nocnej koszuli. Kiedy jej nagie udo
musnęło lekko jego dłoń, z najwyższym trudem powstrzymał się, żeby nie przyciągnąć jej do
siebie.
Rachel, zawołał do niej w myślach, patrząc, jak wychodzi, zamiatając rąbkiem koszuli
podłogę. Jakie skrywasz tajemnice? Przyjdz do mnie i powiedz mi, najdroższa. Obiecuję, że
zachowam je dla siebie.
Kiedy obudził się po raz trzeci, pokój tonął w słońcu, a z dołu dochodził gwar
rozmowy. Leżał przez chwilę bez ruchu, nasłuchując odgłosów. Kto to może być? Myśl, że
odwiedził ich ten tajemniczy ktoś, z kim poprzedniego dnia Rachel spotkała się w restauracji,
kazała mu zerwać się z łóżka.
- Rachel! - Odrzucił kołdrę i spuścił na ziemię nogi. Z ulgą zauważył, że głowa już go
nie boli. Głosy na dole nagle zamilkły.
- Zaraz przyniosę ci śniadanie - odkrzyknęła Rachel. Podszedł do okna i zobaczył, jak
młody mężczyzna ze szczotką na długim kiju i wiadrem z wodą wychodzi z domu i
zatrzymuje się przy oknie na parterze. Nigdy wcześniej go nie widział.
Kiedy chwilę pózniej do pokoju wkroczyła Rachel z tacą, Chance odwrócił się do niej
i zapytał:
- Kim jest ten facet, do jasnej cholery?
Na widok jego nagiego ciała otwarta szeroko oczy.
- Jeden z pracowników firmy od mycia okien - wyjaśniła nienaturalnie wysokim
głosem. - Umówiłam ich na dzisiaj. - Zaczęła wycofywać się z pokoju.
- Niech to diabli, Rachel. Nie po to cię zatrudniłem, żebyś umawiała innych do mycia
okien. Nie wystawiłem ci czeku in blanco na zatrudnianie pomocy. Dlaczego nie zapytałaś
mnie o zdanie. Skoro nie dajesz sobie rady z pracą, powinnaś mi była o tym powiedzieć. Nie
masz prawa umawiać kogoś za moimi plecami.
Rachel wycofała się na korytarz.
- Lepiej włóż coś na siebie, Chance - powiedziała, zamykając za sobą drzwi.
- Wracaj, Rachel, Musimy porozmawiać.
- Nie wrócę, dopóki się nie ubierzesz - dobiegło go zza drzwi. Wściekły, ruszył w ich
stronę.
- Chodz tu i wytłumacz się. Nie dysponuję niewyczerpanymi zasobami pieniędzy,
żeby ładować je w ten dom. Mówiłem ci, że pieniądze przypadły w spadku mojej matce i
siostrze. Ja dostałem tylko dom. Muszę liczyć każdy grosz. Nie mogę wydać nic ponad plan. -
Otworzył drzwi i stanął w progu, gromiąc ją wzrokiem.
- Na Boga, Chance! W tym domu są obcy ludzie! - Starała się patrzeć mu prosto w
twarz.
- Nie byłoby ich, gdybyś ich tu nie ściągnęła. Mam nadzieję, że jesteś przygotowana,
żeby im zapłacić?
- Odmawiam dalszej rozmowy, dopóki czegoś na siebie nie włożysz. - Odwróciła się
na pięcie i ruszyła w kierunku schodów.
- Wracaj tu zaraz!
- Nie, dopóki się nie ubierzesz.
- Dobrze, wygrałaś - warknął zrezygnowany. Wrócił do pokoju, wyjął z szafy parę
czystych dżinsów i zapinając zamek błyskawiczny, krzyknął: - Gotowe. A teraz chodz tu i
powiedz, dlaczego, do cholery, wyrzucasz moje pieniądze?
Weszła do środka, przyglądając mu się nieufnie.
- To sprawa efektywności i jej kosztów - rzuciła krótko, kładąc tacę na stoliku. -
Uznałam, że wynajęcie fachowców do mycia okien będzie tańsze i bardziej efektywne, niż
gdybym ja się do tego wzięła. To nie jest zwykła praca, Chance. Brud na tych oknach zbierał
się przez lata, Umycie ich zajęłoby mi kilka dobrych dni. Poza tym musiałabym kupić
odpowiedni sprzęt. Ci ludzie są fachowcami. Wymyją wszystkie okna w kilka godzin. No
więc, masz zamiar dalej stać i narzekać, czy też zjesz śniadanie?
- Trudny wybór - powiedział, utkwiwszy posępny wzrok w apetycznych jajkach i
grzance. Na tacy stał również dzbanuszek parującej kawy, rozsiewając wokół aromatyczny
zapach.
- A więc pozwól, że dokonam go za ciebie. - Chwyciła tacę i skierowała się do
wyjścia.
- Zaczekaj! - Wyciągnął rękę, żeby ją zatrzymać. - Najpierw zjem śniadanie.
- W porządku. - Z uśmiechem satysfakcji postawiła tacę na stoliku. - Mądra decyzja.
Odgryzł kawałek grzanki, a ona nalała mu kawę.
- Kiedy skończę, zawsze mogę wrócić do narzekań.
Udała, że nie słyszy. Usiadła na krześle i przypatrywała mu się w milczeniu.
- Chętnie przedstawię ci kosztorys uzasadniający moją decyzję - odezwała się po
chwili.
- Mówisz tak, jakbyś była księgową czy kierownikiem administracyjnym. - Na jej
twarzy pojawił się wyraz paniki. Chance udał, że go nie zauważył. Jeszcze jeden kawałek
puzzle'a, z którego składa się Rachel Wilder. - Mniejsza o kosztorys. Skoro już tu są, niech
lepiej dokończą roboty.
- Lubię mężczyzn, którzy wiedzą, kiedy są pokonani. Rozbawiło go poczucie kobiecej
wyższości, jakie z niej emanowało. Miała naprawdę cudowne oczy.
- Zdaje się, że lubisz kopać leżącego. Wiesz, że nie czuję się na tyle dobrze, żeby dziś
z tobą walczyć.
- Czy to znaczy, że będziesz leżał w łóżku, tak jak kazał lekarz?
- Niezupełnie.
- Tego się obawiałam - westchnęła. - Wiesz, że powinieneś. Niezłe oberwałeś tą
chłodnicą.
- Jakoś przeżyję. Jeżeli cię to uspokoi, obiecuję, że zajmę się dziś czymś lżejszym.
- Jeśli nie będziesz przeszkadzał w myciu okien.
- W takim razie zajmę się nadzorowaniem twojej pracy. Kto wie? Może się czegoś
nauczę.
- Kto wie? Może się nauczysz. Kiedy skończysz śniadanie, znieś na dół tacę.
Zatrudnię cię przy czyszczeniu srebrnych sztućców, które znalazłam w kredensie.
- Czyszczenie sztućców! Mam lepsze rzeczy do roboty.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podstrony
- Indeks
- Elizabeth Ann Scarborough Songs From The Seashell Archives
- Elizabeth Ann Scarborough Last Refuge
- Ann Rule Small Sacrafices
- Major_Ann_ _Zakochani_od_zawsze
- Ann Major BliĹşniaczki (79)
- Ann Jacobs [Gr
- Goonan Kathleen Ann SĹoneczniki
- Michaels Leigh Jeszcze jedna szansa
- Moon Fate Laurence James
- Chris Ewan Charlie Howard 01 Dobrego zlodzieja przewodnik po Amsterdamie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zona-meza.keep.pl