[ Pobierz całość w formacie PDF ]

łyk, trochę bezwiednie, jakby chciała po prostu zaspokoić
pragnienie. - Moja przyjaciółka Judith, której nie poznałaś.
- A ja owszem - powiedział Taylor, również zauważając, że
Sara powoli opróżnia swoją szklankę. - Judith ma coś takiego
w oczach jak ty.
- Ooo. To będę musiała ją poznać.
W ciągu godziny.Sara poradziła sobie z następną pina coladą
i stała się zadziwiająco rozmowna. Pomysł z klubem upadł
- dziewczyna zataczała się, kiedy prowadzili ją do samochodu,
co Martika uznaÅ‚a za komiczne, a Taylorowi wydaÅ‚o siÄ™  czaru­
jÄ…ce".
- Tak przywykłem do twojego  irlandzkiego łba", że prawie
zapomniałem, jak wygląda normalna, po kobiecemu ubzdryn-
golona dziewczyna.
- Uważaj, ja też jestem normalną dziewczyną.
- Jasne. - Poklepał ją po policzku. - A ja jestem Keanu
Reeves.
- Dobranoc, Keanu! - odezwała się Sara, i raptem zaczęła
czkać. - O rany. Mam nadzieję, że się nie zrzygam.
- Jestem z tobą, siostrzyczko. - Martika wepchnęła ją do
windy. - Cztery drinki i po tobie. Zabawne.
Gdy podprowadziła ją pod drzwi, Sara wciąż paplała tym
swoim dziecięcym głosem.
- No więc wiesz: czekam, aż wróci Jam... Nie... nie wróci, bo
on tu nigdy nie mieszkał. Ale wiesz, o co mi chodzi.
- Jasne. - Uśmiechając się, Martika otworzyła dwa górne
zamki i w końcu nacisnęła klamkę. - Chociaż gdyby Taylor nie
opowiedział mi szczegółów, myślałabym, że Jam jest twoim
niewidzialnym przyjacielem, a nie narzeczonym.
- KimÅ› w rodzaju niewidzialnego narzeczonego - powie­
działa z urywanym czkawką śmiechem.
- To ty powiedziaÅ‚aÅ›. - Martika zamknęła drzwi za chwiejÄ…­
cÄ… siÄ™ na nogach SarÄ….
- Wiem. Nie mam zamiaru się uskarżać. Po prostu za nim
tęsknię. A czasami nie wygląda na to, żeby on za mną tęsknił.
Powiedziała to tak rzeczowym tonem, że Martice zrobiło
się jej naprawdę żal. Zastanawiała się, czy gdyby Sara była
trzezwiejsza, mówiÅ‚aby o tym z wiÄ™kszym bólem. I nagle zda­
ła sobie sprawę, że gdyby Sara była trzezwiejsza - w ogóle
by o tym nie mówiła.
- Więc po co jesteś z tym facetem?
Martika wiedziała, że raczej nie powinna doradzać swojej
współlokatorce w sprawach sercowych - ale co tam, doradzała
wszystkim przyjaciołom. A jeśli ktoś naprawdę potrzebował
doradcy, to właśnie ta drobna pijana dziewczyna - prawdziwy
życiowy rozbitek.
- Co: po co? - Sara zatrzymała się przy oparciu kanapy
i w bardzo zabawny sposób usiłowała zrzucić z jednej nogi
pantofel.
- Jeżeli jest niewidzialny, a ty za nim tęsknisz, to po co z nim
jesteÅ›?
- Nie mogę odejść - wymamrotała. - Przecież nie można
wykreślić z życia czegoś takiego. Poza tym ja go kocham. Nie
mogłabym odejść od kogoś, kogo kocham.
- To mogÄ™ zrozumieć. - Martika nie miaÅ‚a na myÅ›li typo­
wych związków z mężczyznami. Ale taki Taylor - nigdy by go
nie zostawiła. - Jest tylko jedno pytanie: czy on kocha ciebie?
Wygląda na to, że cholernie cię rani.
Sara na moment jakby wytrzezwiała - zupełnie jak licealistka
w czasie przyjęcia w domu, która nagle zauważyła, że wrócili jej
rodzice.
- On mnie nie rani - powiedziała, walcząc z drugim butem.
- On po prostu... po prostu jest zapracowany. Potrzebuje
mojego zrozumienia. Staram siÄ™, bardzo staram siÄ™ go zro­
zumieć.
Martika skrzywiła się. Ten facet był zwyczajnym dupkiem.
Sara naprawdę powinna go rzucić. I może należało jej w tym
pomóc.
- No dobrze, ale dopóki go tu nie ma... Nieważne, jak często
będziesz wychodzić z domu, prawda?
- Jasne, że nie - odpowiedziała po chwili. - Mógłby mieć mi
za złe, gdyby to się działo codziennie, albo przeszkadzało mi
w pracy...
- Ale nie będzie.
- Mówię tylko... - Sara urwała, opadając na kanapę. - Chyba
się tu prześpię.
- O nie, nic z tego. - Martika chwyciła ją za ręce i posadziła.
Nigdy nie widziała, żeby kogoś tak szybko ścięło. - Cholera
jasna. Hej, Saro, wez się w garść. Posłuchaj rady Martiki: kilka
witamin, kilka aspiryn i duża szklanka wody. Potem umyj zęby
i do łóżka.
- Jaki jest dzisiaj dzień?
- Czwartek, kochanie. Nie pamiętasz?
- Zdaje się, że jutro mam coś ważnego... ale nie pamiętam.
- Przypomnisz sobie jutro. Daję ci słowo, kotku. A teraz
wstań i wyszoruj zęby.
ROZDZIAA CZWARTY
Unhappy Girl (Nieszczęśliwa dziewczyna)
- Walker! Gdzie cię, do cholery, wcięło?
Sara zamarła, jakby ktoś ją postrzelił.
- SÅ‚ucham?
- Mówiłam wszystkim, że mają przyjść dzisiaj wcześniej!
Wiesz, co to znaczy wcześniej?! Która jest godzina?
- Ósma? - bÄ…knęła, cieszÄ…c siÄ™ w duchu, że zanim wyszÅ‚a
wczoraj, nastawiła budzik.
- Właśnie, pieprzona ósma. Jacob jest od siódmej. Michelle
od szóstej.
Jacob i Michelle nie mieli otrzęsin w  5140", pomyślała Sara.
Wiedziała, że miała coś dzisiaj zrobić!
- Przepraszam. - A przecież tak siÄ™ staraÅ‚a dobrze wy­
paść! Potrzebowała tej pracy. Naprawdę potrzebowała tej
pracy!
- Masz to wszystko wprowadzić do komputera, podwójnie
sprawdzić i odebrać z pralni mój kostium, bo Raquel będzie
zajęta kopiowaniem. Od tej cholernej prezentacji zaczynamy
jutro dzień, a nie mamy jeszcze nic, co nadawałoby się do
pokazania, więc muszę dokonać jakiegoś pieprzonego cudu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony