[ Pobierz całość w formacie PDF ]

widząc go po raz pierwszy nie w wytwornym garniturze, lecz w
obcisłych dżinsach i czarnej flanelowej koszuli.
- Co się tu wydarzyło? - spytał apodyktycznym tonem.
- O, dzień dobry panu, panie Seaton - pozdrowił go uniżenie
farmer. - Ta pani najechała na mnie i niemal nie pozabijała moich
kurczaków.
- Jak się pani czuje? - spytał zaskoczony jej wyglądem Tarrant.
- Nic mi nie jest - odparła i pochyliła głowę, żeby nie mógł
zobaczyć jej czoła.
- Rana jest nabrzmiała - stwierdził, odgarniając jej włosy.
Nie odpowiedziała, zaciskając usta. Dotyk jego dłoni był dla niej
niczym słodka tortura. Nie chciała go, a równocześnie odczuwała
zmysłową przyjemność, nawet będąc w tak podłym stanie jak w tej
chwili.
Tarrant oglądał teraz dokładnie jej samochód i furgonetkę
farmera, najwyrazniej szacując rozmiary strat.
- Podejdz tu, Joe - zawołał na Kilgore'a. Angela dyskretnie
obserwowała, jak rozmawiali.
Po dłuższej chwili z zaskoczeniem zauważyła, że uścisnęli sobie
dłonie tak, jakby dobili targu w jakiejś sprawie. Farmer podszedł do
niej i niemal po przyjacielsku podał jej rękę.
- Rana szybko się zagoi! - oznajmił wrzaskliwym głosem, wskoczył
do furgonetki i zniknął w mroku.
Nie potrafiła zebrać myśli, wciąż tym zaskoczona. Nawet nie
spostrzegła, kiedy podszedł do niej Tarrant.
- Pani samochód nie jest chyba zbyt mocno poturbowany. Wydaje
mi się, że siadły tylko dwie gumy. Ma pani zapasowe?
- Słucham? - spytała, patrząc na niego nieprzytomnym wzrokiem.
71
RS
- Pytałem, czy ma pani zapasowe gumy? - powtórzył z ponurym
uśmiechem.
Potrząsnęła głową w odpowiedzi.
- Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej - mruknął w zadumie.
- Dokąd pojechał ten człowiek? Nawet nie podałam mu swojego
nazwiska, adresu, numeru ubezpieczenia...
- Niech pani nie zaprząta sobie tym głowy. Wziął wszystko na
siebie.
- Co to znaczy?! Co pan zrobił?! Nie chcę żadnej łaski! Sama
zapłacę! - krzyknęła urażona, czując się tak, jakby dał jej jałmużnę.
- Opamiętaj się, Angelo - odpowiedział znużonym głosem. -
Wypadek zdarzył się, kiedy wracałaś z mojego domu, gdzie
pracujesz dla mnie. Czuję się za niego moralnie odpowiedzialny.
- Nie, nie ponosisz za to żadnej odpowiedzialności i nie chcę od
ciebie jałmużny!
- Co ty pleciesz? Jaka tam jałmużna. Musimy się pośpieszyć, bo
robi się coraz ciemniej. A poza tym jesteś przemoczona do nitki.
- Jest bardzo ciepło - protestowała. Ale Tarrant, nie zważając na jej
opór, wziął ją pod ramię i zmusił, żeby z nim szła. - Dokąd mnie
prowadzisz?
- Przecież nie pojedziesz tym trupem.
- Ale ja nie mogę nigdzie pójść. Jestem koszmarnie brudna.
- Zauważyłem.
- Och! Jaki z ciebie rycerz - burknęła opryskliwie,
- Co chcesz ze mną zrobić?
Właśnie podeszli do skubiącego trawę czarnego rumaka.
- Wsiadaj na Cavaliera i przytrzymaj się siodła - powiedział
Tarrant, podtrzymując ją w talii i podsadzając.
- W życiu nie jechałam na koniu! - oponowała, choć już siedziała w
siodle.
- Ale ja jechałem - mruknął w odpowiedzi i wskoczył na Cavaliera.
Usiadł za Angelą, dotykając udami jej bioder. Sięgnął po lejce, tak że
musnął ją rękami w talii.
Wyprowadził konia na ścieżkę prowadzącą do pobliskiego lasu.
72
RS
- Chyba nie jedziemy do twojego domu - upewniała się trochę
nieprzytomnie, kompletnie wybita z rytmu tym, że siedzi tak blisko
Tarranta Seatona.
- Sama powiedziałaś, że jesteś zbyt brudna, by pokazać się
ludziom na oczy. Chyba nie byłabyś zadowolona, gdyby na twój
widok ogrodnik chwycił za ogrodowy wąż i zaczął cię polewać? -
zażartował.
- No to dokąd jedziemy?
- Niedaleko stąd jest domek myśliwski. Będziesz tam mogła
doprowadzić się do normalnego stanu.
- Co robiłeś tak blisko Wrót Raju? - spytała, odwracając głowę i
patrząc na niego podejrzliwie. - Byłam przekonana, że jesteś gdzieś
dalej, robiąc inspekcję swoich włości.
- Właśnie to robiłem. Znowu natknęłaś się na mnie
niespodziewanie - powiedział z ironią.
- Jesteś ostatnią osobą, którą chciałam spotkać! Wysiadły mi
hamulce! - krzyknęła, gwałtownie odwracając od niego twarz.
- Nie wierć się tak, Angelo. Musimy uważać. Robi się coraz
ciemniej. A co do twojego życzenia, to powiedziałbym raczej, że
właśnie się spełniło - oznajmił ze śmiechem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony