[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zadzwonił do kościoła. To musiał być dla niego straszny wstrząs. Policja z pew-
- 101 -
S
R
nością już jej szuka. Wszystkie pojazdy w okolicy powinny być zatrzymywane i
przeszukiwane.
Co zrobi Adam, jeśli go zatrzymają? Jak dotychczas był bardzo sprytny.
Czy i teraz się wymknie? Z pewnością nie. Wiedzieli, że to on ją porwał.
Rozesłali już jego zdjęcie i natychmiast go rozpoznają.
I znów pójdzie do więzienia. Nagle serce ścisnęło jej się z bólu. Znów
troszczy się o niego. Jakiż to wstyd, jakaż obelga... Nie potrafiła być na niego
wściekła ani się go bać. Czuła, że jej nie skrzywdzi.
Dotarli na miejsce znacznie szybciej, niż się spodziewała. Pojazd zwolnił
biegu i stanął, a Oliwia usłyszała, jak Adam wyskoczył z kabiny nie wyłączając
silnika. Po chwili wrócił i ze zmienionego odgłosu wywnioskowała, że
wjeżdżają do garażu.
Gdy Adam otwierał tylne wejście do klatki, pomyślała, że to może być
ostatnia szansa ucieczki. Ale gdy podszedł, by otworzyć drzwi rolls-royce'a,
zdała sobie sprawę, że drzwi garażu są zamknięte. Powinna wiedzieć, że Adam
nie popełniłby tego rodzaju błędu.
Garaż był dość obszerny, mogły się tu pomieścić co najmniej cztery
samochody, chociaż stał tylko szary aston martin. Z sufitu zwisała nie osłonięta
żarówka, a pod tylną ścianą stał warsztat. Drewniane schody prowadziły do
pomieszczenia na górze, gdzie prawdopodobnie mieszkał szofer. Garaż łączył
się chyba z jakimś większym domem. Ale do kogo on należał?
- Chodz - rozkazał Adam sięgając do wnętrza samochodu i biorąc ją za
rękę.
- W porządku. - Odtrąciła jego dłoń. - Już idę. Nie musisz mnie szarpać.
- Zwietnie, madame - odparł ironicznym tonem. - Proszę pozwolić tędy.
Odsunął się, pozwalając jej wyjść z samochodu o własnych siłach.
Przecisnęła się przez na wpół uchylone w ciasnej klatce drzwi samochodu, a
potem musiała zeskoczyć na ziemię, czemu przyglądał się z rozbawieniem.
- 102 -
S
R
Gdy zaczęła się gramolić, usłyszała złowieszczy dzwięk rozdzieranego
materiału. Zawadziła o coś suknią. Wpatrywała się w nią z przerażeniem. Tego
się już nie da zaszyć - suknia była zniszczona...
Gwałtownie się szarpnęła, chcąc ją odczepić, i suknia rozdarła się jeszcze
bardziej. Stojący z boku Adam gestem pełnym przesadnej galanterii wskazał jej
drogę i Oliwia z dumnie podniesioną głową majestatycznie wkroczyła na
schody.
Znalazła się w obszernym pomieszczeniu, wygodnie, chociaż skromnie
umeblowanym. W rogu znajdowała się kuchnia ze zlewem i kuchenką, w innej
części stał telewizor i dwa fotele. Podwójne sosnowe łóżko było przykryte
kolorową narzutą w szachownicę.
Z niepokojem patrzyła na łóżko, gdy Adam podszedł do niej.
- Przykro mi, Aniołku, będę musiał cię teraz związać - powiedział
poważnym tonem. - Na chwilę muszę wyjść i nie chciałbym, żebyś uciekła.
Spojrzała na niego z lękiem. Znowu uświadomiła sobie, że jest
niebezpiecznym człowiekiem. Trudno, niech ją zwiąże. Nie wspomniał, co by
jej zrobił, gdyby stawiała opór. Niechętnie pozwoliła związać sobie ręce na
plecach jedwabnym szalikiem, po czym Adam zakneblował jej usta, dokładnie
sprawdzając, czy nie będzie mogła krzyczeć lub zadzwonić po pomoc. A potem
wziął ją na ręce i zaniósł na łóżko. Patrzyła mu prosto w oczy. Co ma zamiar z
nią teraz zrobić? Jakiekolwiek miał zamiary, z rękami związanymi na plecach
nie mogła się bronić. Jej ciało ponętnie wyprężało się ku Adamowi i ze wstydem
uświadomiła sobie, że jej falujące w przyspieszonym rytmie piersi unosiły
fiszbiny gorsetu ślubnej sukni, przyciągając jego spojrzenie. Oliwii zrobiło się
gorąco. Jeśli chce ją zgwałcić...
- Och, Aniołku... - westchnął głęboko, siadając na łóżku i gładząc ją
pieszczotliwie po policzku. - Nie płacz, niczego się nie bój - wyszeptał czule. -
Wiesz, że nigdy bym cię nie skrzywdził. Musiałem to zrobić.
- 103 -
S
R
Te oczy... Mogła tonąć w ich głębiach, zatracić się na zawsze.
Zapomniała, że porwał ją, gdy była w drodze na własny ślub. Jej ukochany
wywiózł ją do jakiejś kryjówki, gdzie mogą się kochać bez końca...
W tym momencie coś się w niej przełamało. Od tak dawna go kochała.
Teraz już nie potrafiła dłużej się opierać. Uwięził ją, była zupełnie bezradna i
nie wiedziała, co ją czeka. Ale kochała go. Gdyby chodziło mu o nią, a nie o
zemstę na Richardzie... Gdyby tylko ją kochał, poszłaby za nim na koniec
świata. Bez względu na to, kim jest, bez względu na to, co zrobił, zostałaby z
nim.
- Nie mogłem pozwolić na to, żebyś wyszła za Richarda - wyznał, jakby
odczytując jej myśli. - Naprawdę uważam, że wychodząc za niego zmarno-
wałabyś sobie życie. Wiem, że w tej chwili mi nie wierzysz, ale wkrótce
udowodnię ci, że mam rację. - Pochylił się nad Oliwią i pocałował ją w czoło.-
Wychodzę na kilka godzin - powiedział. - Ale nie martw, się, wszystko dobrze
się ułoży.
Wychodząc, włączył telewizor, po czym zamknął drzwi i przekręcił klucz
w zamku. Leżąc na łóżku słyszała, jak wyprowadził samochód z garażu, za-
mknął bramę i odjechał.
Co oznaczały jego słowa? Nie mógł przecież na serio oskarżać Richarda,
że zmarnuje jej życie. Richard ją kocha... Ale te czarne oczy były tak zniewa-
lające. Po raz pierwszy zdobyła się na to, by rozważyć możliwość, że Adam
mógł mówić prawdę...
Aż zamrugała na myśl o implikacjach, jakie wynikałyby z tej prawdy. A
gdyby to nie Adam, a Richard... Gdyby to on się włamywał i wskazał policji
Adama? A jeśli Richard chciał się z nią ożenić jedynie po to, żeby zapewnić
sobie całkowitą kontrolę nad spółką?
Czy mógł ją tak długo oszukiwać? Wydawało się to niemożliwe, a
jednak... Sześć lat temu była gotowa uwierzyć, że to Adam ją oszukał. Czyżby
Richard przez ten cały czas cierpliwie prowadził bardzo konsekwentną grę?
- 104 -
S
R
Nawet uwierzyła mu, że nie miał pewności co do winy Adama i nie chciał jej do
niczego przekonywać...
Miała w głowie kompletny zamęt. Nagle wszystko ukazało się jej w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony