[ Pobierz całość w formacie PDF ]

aby emocje wzięły górę nad rozsądkiem. Uczyniła to
w peÅ‚ni Å›wiadoma zaskakujÄ…cej ironii wydarzenia. Mar­
cus Angmering będzie udawał jej kuzyna, a tymczasem
faktycznie jest jej kuzynem, wprawdzie dalekim, nie­
mniej prawdziwym.
Louise rozważała tę zabawną myśl, wchodząc do
kuchni, w której gosposia ze sÅ‚użącÄ… rajcowaÅ‚y zawziÄ™­
cie. Nie ulegało wątpliwości, że rozmawiały o dziwnym
gościu. Nie miała potrzeby ani obowiązku tłumaczyć
sÅ‚użbie, kim byÅ‚ mężczyzna, który jÄ… odwiedziÅ‚, ale po­
myÅ›laÅ‚a, że zrÄ™czniej bÄ™dzie podać im krótkie wyjaÅ›­
nienie, jeżeli Marcus rzeczywiÅ›cie ma jÄ… częściej od­
wiedzać.
- Okazuje się - rzekła, kiedy już zarządziła, co ma
być na obiad - że dżentelmen, który dziÅ› zÅ‚ożyÅ‚ mi wi­
zytÄ™, jest moim dalekim zaginionym krewnym. - To
przecież nie jest kłamstwo, tylko prawda, uspokajała
swe sumienie. - Nazywa się pan Marks. Bardzo długo
mnie szukaÅ‚, ale w koÅ„cu znalazÅ‚ mój adres. Z pewno­
ścią nieraz tu jeszcze zajrzy.
Jeżeli nawet obie, wpatrujÄ…ce siÄ™ w niÄ… kobiety uwa­
żaÅ‚y to za wierutne kÅ‚amstwo, niczym, nawet najmniej­
szym mrugnięciem oka, nie dały tego po sobie poznać.
- Ach, więc to dlatego wręczył mi pół suwerena! -
wykrzyknęła służąca.
- Chyba tak - zgodziła się Louise, zadowolona, że
udało jej się wybrnąć z kolejnej niezręcznej sytuacji.
MiaÅ‚a tylko nadziejÄ™, że nie bÄ™dzie musiaÅ‚a znowu kÅ‚a­
mać. .. Jej dotychczasowe życie skÅ‚adaÅ‚o siÄ™ z wciąż no­
wych trudnych sytuacji, a dzisiejsza byÅ‚a tylko naj­
nowszÄ…. WierzyÅ‚a gÅ‚Ä™boko, że szczęśliwa gwiazda, któ­
ra do tej pory tak opiekuÅ„czo nad niÄ… Å›wieciÅ‚a, w dal­
szym ciągu będzie jej sprzyjać.
ROZDZIAA TRZECI
Marcus Angmering pomyÅ›laÅ‚, że szczęście mu sprzy­
ja. Nieoczekiwana zgoda madame Felice na jego dragÄ…
wizytę po południu była co najmniej obiecująca. Czuł
w niej jednak jakiś opór, który kazał mu powątpiewać
w szybki sukces. Wstępne napomknienia na ten temat
Louise skwitowała pogardliwym prychnięciem, choć
nie ulegało wątpliwości, że Marcus jej się podobał.
Po sympatycznej przejażdżce we dwoje, podczas
której zachowywał się nienagannie, wrócił na Berkeley
SÄ…uare. W domu odkryÅ‚, że ojciec miaÅ‚ niespodzie­
wanego goÅ›cia. ByÅ‚ to detektyw Jackson, którego spot­
kał w drzwiach przy wyjściu.
- Czy to mnie pan szukał? - zapytał zaskoczony
Marcus.
- Nie - odrzekÅ‚ Jackson. - ByÅ‚em z wizytÄ… u paÅ„­
skiego ojca. Chciałem wyjaśnić niektóre szczegóły
zwiÄ…zane z zamordowaniem markiza Sywella. Skoro
już pana spotkałem, byłbym wdzięczny, gdyby zechciał
pan poświęcić mi parę minut. Chciałbym zadać panu
kilka pytań.
Marcus uniósł brwi ze zdziwienia.
- W czasie, kiedy popeÅ‚niono morderstwo, przeby­
wałem w Northumberland. Wobec powyższego nie są-
dzÄ™, abym mógÅ‚ panu być w czymÅ› pomocny. Moje ze­
znania nic nie wniosą, ponieważ nie mam panu nic do
powiedzenia.
- Niemniej - nalegał Jackson - jest możliwość, że
wie pan o czymś, co pańskim zdaniem nie zasługuje na
uwagę, a dla mnie może mieć bardzo duże znaczenie.
- Jeżeli tak, to jestem do paÅ„skiej dyspozycji. Uwa­
żam jednak, że nic to nie da; marnuje pan tylko czas.
- Pomimo to zaryzykuję - odparł wesoło Jackson,
wchodzÄ…c za Marcusem do salonu. - Przejdziemy za­
tem od razu do rzeczy. O ile mi wiadomo, odwiedzał
pan czasami Jafrrey House w okresie, gdy w Steep­
wood mieszkał zamordowany markiz. Czy spotkał go
pan kiedykolwiek łub, co ważniejsze, czy widział pan
jego żonę?
Marcus potrząsnął głową przecząco.
- Ojciec zalecił mi, abym, jeżeli to możliwe, starał się
go unikać. To prawda, widziaÅ‚em Sywella kilka razy pod­
czas mojej bytności w Jaffrey House, ale tylko z daleka.
Nic nie wiem o jego życiu w Steepwood, z wyjątkiem
plotek, których pan z pewnością zdążył wysłuchać.
Jackson pokiwał głową w zamyśleniu.
- Tak też myÅ›laÅ‚em. A czy widziaÅ‚ pan kiedykol­
wiek jego żonÄ™, mÅ‚odÄ… markizÄ™? Czy ma pan wyobra­
żenie, jak ona wyglÄ…da? Problem polega na tym, co wy­
daje siÄ™ dość dziwne, że wszystkie przesÅ‚uchiwane prze­
ze mnie osoby twierdziÅ‚y zgodnie, że niewiele pamiÄ™­
tają. Byłoby dobrze, gdyby pan sobie coś przypomniał
- coś, o czym pan słyszał lub widział. Bardzo by mi to
ułatwiło sytuację.
Marcus znowu potrząsnął głową. Nie mógł przyznać
siÄ™ Jacksonowi, że nie znosiÅ‚ jego wizyt u ojca. Wpraw­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony