[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dżentelmeni! Kto wymyślił dla nich tę nazwę? Kto
określa tym mianem zdrajców ojczyzny, współpracują
cych z jej wrogami podczas wojny?
Nadzieje Ritchiego się spełniły: na niebie nie było ani
jednej chmurki. Po wielu dniach spędzonych głównie pod
dachem z radością biegł przez zaniedbane ogrody, wpadł
do parku, minÄ…Å‚ bramÄ™ wychodzÄ…cÄ… na tereny Downs i do
tarł do ścieżki prowadzącej nad Zatokę Baxtera. Owinął
głowę szalem tak, że widać było tylko jego oczy. Od czasu
do czasu poruszał peleryną, jakby miał u ramion skrzydła
i mógł wzbić się na nich w przestworza.
Wędrujący po okolicy kłusownik dostrzegł go z oddali
i z cichym jękiem padł na kolana, ukrywając twarz w dło
niach. Mroczny Mściciel ponownie przybył, po wielu mie
siącach nieobecności. Kłusownikowi przeszło przez gło
wę, że musi przestrzec mieszkańców wioski i tych spośród
przyjaciół, którzy mogą się lękać gniewu zjawy.
Nieświadomy, że jego strategia przynosi oczekiwane
rezultaty, Ritchie zwolnił i zaczął napawać się widokiem.
Przypominał on krajobrazy z obrazów malarza regionu
Midlands, Josepha Wrighta, znanego jako Wright z Derby.
Zwiatło na morzu, usiane gwiazdami niebo, cudowna ci
sza - to wszystko przypomniało Ritchiemu chwile spę-
dzone w górach, wraz z hiszpańskimi partyzantami. Na
szczęście nie było tutaj francuskich żołnierzy gotowych
zabić go przy pierwszym kontakcie wzrokowym i nie obo
wiązywały prawa wojny. Niestety, nie dało się wykluczyć,
że gdyby zaskoczyli go Dżentelmeni, zostałby potrakto
wany równie okrutnie, jak ktoś, kto w ich mniemaniu
przybył zrobić z nimi porządek.
Ritchie wreszcie dotarł do plaży, na której Pandora
weszła do wody. Trwał przypływ i nie ulegało wątpliwo
ści, że w czasie przyjęcia u Williama woda podniesie się
jeszcze bardziej. Wszystkie zmysły wyostrzyły się Rit-
chiemu do maksimum. Dostrzegł ścieżkę, po której nie
dawno schodzili na plażę i którą przemytnicy będą wnosili
kontrabandę do oczekującego powozu lub wózka. Stąd to
war trafi na drogi z koleinami, a potem na trasÄ™ Å‚Ä…czÄ…cÄ…
Londyn z Brighton, ewentualnie zostanie ukryty w tym
czasowych kryjówkach i odebrany pózniej.
W jaki sposób zgubiono gwineę w jaskini? Ritchie u-
znał, że szkoda czasu na próby rozwiązania tej zagadki.
Istotne było to, że to zapewne w zatoce ładowano monety
na czekajÄ…cy kuter.
Przysiadł na chwilę na skale i odpoczął. Dopiero potem
wstał, by powrócić do Wielkiego Domu, jak miejscowi na
zywali posiadłość. Inny nocny marek, ledwie przytomny po
libacji w gospodzie w Old Compton, dostrzegł go na klifie
i wyciągnął identyczne wnioski jak kłusownik.
Mroczny Mściciel powrócił!
Pijak pobiegł do domu, bełkocząc niezrozumiale, obu
dził żonę i przekazał jej nowinę. W odpowiedzi usłyszał,
że w takim stanie pomyliłby zaginionego kuca z Mścicie
lem i że jeśli natychmiast nie zamknie jadaczki, oberwie
niezależnie od tego, co widział!
To ostrzeżenie nie powstrzymało go jednak przed opo
wiedzeniem połowie sąsiadów o tym, co w świetle księ
życa ujrzał na klifie nad Zatoką Baxtera.
Trwało zamieszanie związane z przyjęciem Williama.
Z Londynu przybył wynajęty przez Rogera Watersa py-
szałkowaty szef kuchni, który z miejsca narobił sobie wro
gów wśród służby. Ku rozbawieniu Ritchiego kucharz oz
najmił donośnym głosem, że w całym domu tylko guwer
ner nie jest dzikusem. Jego życzliwość wynikała z faktu,
że Ritchie bez zastanowienia przemówił do niego piękną,
nieskażoną obcym akcentem francuszczyzną.
Do posiadłości dotarł konwój wozów z przedmiotami
dla gości; przybyła między innymi nowa pościel i meble
prosto od stolarza. Potem zjawili się służący, by wysprzą
tać dom, wymieść pajęczyny, które wisiały tam od lat,
i przepłoszyć okoliczne pająki, jak to ironicznie skomen
tował Jack. Umyto świeczniki, osadzono w nich nowe
świece, w oknach rozwieszono świeże zasłony, a podłogi
przykryto dywanami. Wynajęci służący wkrótce opuścili
posiadłość, lecz wcześniej zdążyli doprowadzić do szału
stały personel.
Galpin narzekał na nadmiar pracy i zbyt wiele obo
wiązków, toteż William, zadowolony z możliwości po
zbycia się go choćby na krótki czas, sprowadził nowego
kamerdynera, nadętego pyszałka od Watersów. Człowiek
ten nie lubił nikogo, kto rezydował w Compton Place, a
w szczególności Ritchiego.
- Galpin powróci do obowiązków po zakończeniu
przyjęcia - poinformował William zirytowaną Pandorę. -
Nie mogę sobie pozwolić na to, by ten stary błazen kom
promitował mnie przez przyjaciółmi.
- Ile to wszystko może kosztować? - spytała Pandora,
kiedy któregoś popołudnia gawędziła z Ritchiem w bibliote
ce, również poddanej modernizacji" (ulubione słowo Wil
liama). Tylko tam się mogli spotykać, biorąc pod uwagę, że
William zakazał Pandorze wyjeżdżać na wycieczki. Ritchie
nie zamierzał pogarszać sytuacji. - I pomyśleć, że drobna
część tej sumy wystarczyłaby do poprawienia relacji z ban
kiem. Poza tym moglibyśmy zainwestować w dom lub prze
znaczyć nieco pieniędzy na tysiąc innych potrzeb. Wszystko
to przepadnie, bo William chce zafundować sobie kilkudnio
wą frajdę - zakończyła przygnębiona.
Ritchie, który w głębi ducha uważał, że Williamowi
chodzi o coś więcej, nie mógł się z nią nie zgodzić. Z każ
dym dniem Pandora podobała mu się coraz bardziej.
Zachowuję się tak, jakbym znowu miał osiemnaście lat,
przyszło mu do głowy. Wówczas nie potrafiłem się oprzeć
żadnej kobiecie, która pojawiła się w moim życiu. Mimo
to ani jedna nie wywarła na mnie takiego wrażenia, jak
Pandora. Z całą pewnością nie grozi mi uwiedzenie całej
żeńskiej części służby w Compton Place, wzorem nie
odżałowanego pana Suttona.
- Na pani miejscu nie przejmowałbym się aż tak bar
dzo - pocieszył rozmówczynię. - Pewne problemy zwy
kle same siÄ™ rozwiÄ…zujÄ….
- W jaki sposób ta kwestia miałaby się sama rozwią
zać? Na domiar wszystkiego cały personel i połowa wsi
Old Compton śmiertelnie boją się Mrocznego Mściciela,
który podobno znowu nawiedza okolicę.
Ritchie uznał, że powinien udawać zdezorientowanego.
- Mroczny Mściciel? - spytał.
- Jak pan zapewne pamięta, Jack wspominał o nim,
kiedy pojechaliśmy do Zatoki Baxtera.
- Ach, w rzeczy samej. Zupełnie zapomniałem. Lu
dzie z pewnością się mylą. Podejrzewam, że ktoś wypił
w gospodzie kilka piw za dużo.
Pandora pokręciła głową.
- Obawiam się, że to nie takie proste. George, czło
wiek stateczny, a na dodatek abstynent, widział go wczo
raj w nocy. Udał się z wizytą do rodziny w Orchard's
Farm i w drodze powrotnej zauważył Mściciela, który nie
mal frunÄ…Å‚ nad klifami przy Zatoce Baxtera. Zdaniem
George'a ciąży nad nami fatum.
- Dobry Boże. - Ritchie westchnął i włożył okulary,
po czym sięgnął po stary numer The Gentelman's Maga-
zine". - Mam nadzieję, że nic się nie wydarzy. - Te słowa
miały raczej ukoić jego nieczyste sumienie, niż wesprzeć
na duchu Pandorę, której - jak sądził - na razie nic nie
mogło pokrzepić.
Całkiem niespodziewanie wybuchnęła śmiechem, po
czym powiedziała:
- Najbardziej w panu lubię pańskie opanowanie i spokój
wewnętrzny. Mówię to, choć chyba nie powinnam, lecz
wszystko wokół mnie jest takie szalone i absurdalne, że rów
nie dobrze mogę dołączyć do ogólnej tendencji. Samo prze
bywanie w pańskim towarzystwie wpływa na mnie kojąco.
Czy zawsze był pan taki? Nie, nie powinnam o to pytać.
Ritchie posłał jej gorące spojrzenie, a ją przeszył
dreszcz. Co takiego miał w sobie ten człowiek? Dlaczego
tak bardzo za nim tęskniła w dni, w które nie mogła się
z nim spotkać? Widywała go rzadko, a podczas wspól
nych, cotygodniowych kolacji zachowywał się tak cicho,
że równie dobrze mogłoby go nie być przy stole. Czemu
nawet najlżejszy dotyk jego ręki - przypadkowy, rzecz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podstrony
- Indeks
- D074. Riggs Paula Detmer Czlowiek honoru
- Celmer Michelle Taniec zakochanych Sekrety bogaczy 03
- D310. Boswell Barbara Sekret i zdrada
- M341. Gates Olivia Gorąca misja
- Sala Sharon Misja specjalna03
- 33. Marshall Paula Dynastia Dilhorne'ow 03 Maskarada mimo woli
- 099. Marshall Paula Ich czworo (Tajemnice Opactwa Steepwood 08)
- Marshall_Paula_ _Cykl_Rodzina_Schuylerow_02_ _Dotkniecie_ognia
- 16 Odnaleziona markiza Marshall Paula
- Binchy Maeve Linia centralna
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zona-meza.keep.pl