[ Pobierz całość w formacie PDF ]

książkach o Dalekim Wschodzie. A pocałunki, które czuł na twarzy?
Dawały mu czystą rozkosz.
Samolubnie brał wszystko, co mu ofiarowywała. Pragnął, żeby była
z nim nie tylko przez tę jedną noc, ale zawsze, przez całe życie. Takie
kobiety nie trafiają się często na świecie. Nie mógł jej stracić przez własną
głupotę albo opieszałość.
- I co bym zrobił bez ciebie, Jenny? - Włożył ręce pod cienki batyst
koszuli i przesunął dłońmi po jej piersiach.
Chciał widzieć ją nagą w całej naturalnej piękności. Podniosła
głowę, żeby łatwiej mógł ją rozebrać, a potem uklękła i zdjęła mu buty,
skarpetki, spodnie. W jej orzechowych oczach widział pożądanie. Nie
czekał dłużej. Chwycił ją w ramiona i zaczął całować.
Nie umiał wyrazić, jak jej pragnie. To nie było zwykłe fizyczne
pożądanie. To było coś więcej. Nie zauważył nawet, od kiedy Jenny stała
się częścią niego, zajęła każdą myśl - we dnie i w nocy. Musiała zostać z
nim na zawsze.
Jęknęła z rozkoszy, kiedy w nią wszedł. Wyprężyła się cała i oplotła
go nogami. Poruszali się oboje w zgodnym rytmie, razem, złączeni tak
silnie, jak tylko mogą złączyć się ludzie, którzy nie mogą bez siebie żyć.
Ta noc była inna od poprzedniej. Jenny ufała mu, a on ufał jej.
Zniknęło zażenowanie i strach. Chciał cały należeć do niej i nie wstydził
się tego. Chciał mieć ją przy sobie przez całą resztę życia.
125
R S
ROZDZIAA DZIESITY
- W ciąży? - Jake wpatrywał się w Księżniczkę szeroko otwartymi
oczami.
- Tak. Będziesz tatusiem. - Księżniczka oparła mu głowę na
grzbiecie i głęboko westchnęła. - Teraz rozumiem, skąd wzięły się moje
jedzeniowe zachcianki.
- W ciąży? - Jake wiedział, że powtarza się jak zdarta płyta, ale nie
mógł przestać.
- Czy to nie cudowne, monsieur?
- W ciąży?
- Przestań w końcu. Bełkoczesz jak debil - zdenerwowała się w
końcu. - Oui, oui. Będziemy mieć dzieci. Kilkoro.
- Jesteś pewna?
- Popatrz na mnie. - Księżniczka podskoczyła i przeszła parę kroków
na tylnych łapach, wypinając wydatny brzuszek.
- Mała, przestań. Jeszcze sobie coś nadwerężysz. Przyszłe matki
powinny uważać. Lepiej się połóż i odpocznij. Kiedy to się stanie?
- Lada dzień.
- O rany! - Jake przełknął głośno ślinę. - Za chwilę zostanę ojcem.
Nie do wiary.
Nagle podskoczył, jakby coś sobie przypomniał, i truchtem pobiegł
na swoją stronę drzewa. Po chwili pojawił się, trzymając w pysku kość,
którą ukrywał przed nią przez ostatnie tygodnie. Z zadowoloną miną
położył kość u jej stóp.
- Fuj! - prychnęła z odrazą. - Dlaczego przyniosłeś tu cuchnącą kość?
126
R S
- Jest twoja. Znalazłem ją po twojej stronie drzewa.
- Monsieur! - Pudliczka była oburzona. - Nigdy w życiu coś tak
paskudnego nie znalazło się w moim posiadaniu!
- Jak to? - Jake zrobił głupią minę. - Przez tyle czasu ukrywałem
przed tobą kość, która nie była twoja! Ach, te kobiety...
- Jenny McNeill - Dave z uszczęśliwioną miną stanął w drzwiach
domku Jenny - pozwól, że ci kogoś przedstawię. To jest Megan Kasada.
Jenny spojrzała na śliczną małą blondynkę, która przytuliła się do
Dave'a, i uśmiechnęła się na widok tej dwójki. Z pudełka, które trzymał
Dave, unosił się zapach świeżej pizzy i kiełbasy pepperoni.
- Wchodzcie, nie stójcie tak. - Zrobiła im miejsce w drzwiach i
zaprowadziła do kuchni. - Bardzo się cieszę, że mogę cię poznać, Megan.
Twój tatuś opowiadał mi o tobie same wspaniałe rzeczy.
Wzięła pizzę z rąk Dave'a i spojrzała na niego pytająco. Jak
przebiegło spotkanie z Nancy? Czy było mu trudno? Ale Dave nie
wydawał się przygnębiony. Wręcz przeciwnie - promieniał cały.
- Nigdy nie uwierzysz - zaczął, ale w tym momencie do kuchni
wpadł Jake, skoczył na niego z całym impetem i polizał w policzek.
Potem poczuł zapach pizzy, znieruchomiał i zapatrzył się w otwarte
pudełko.
- Nie, Jake, nie - pisnęła Megan. - To nie dla ciebie. Patrz, tatusiu!
On mnie poznał - zawołała uszczęśliwiona, kiedy Jake, kręcąc radośnie
kuprem, podskoczył w jej stronę.
- Witaj, bracie. - Dave poklepał go po grzbiecie. - Jenny, dziękuję za
opiekę nad Jakiem. Chyba nie sprawiał ci kłopotów?
- Nie, skądże.
127
R S
Nie chciała się przyznać, jak bardzo polubiła buldoga po bliższym
poznaniu.
- Następny piesek! - zawołała Megan na widok Księżniczki, która na
powitanie zrobiła kilka sztuczek.
- Megan. - Dave próbował okiełznać kłębiącą się na podłodze trójkę.
- Wez psy i idzcie pobawić się do ogrodu, a ja tymczasem porozmawiam z
Jenny.
- W porządku, tatku. A kiedy zjemy naszą pizzę? Dave zerknął na
Jenny.
- Wpadliśmy zobaczyć, czy masz czas na małe co nieco.
- Nigdy nie jestem zbyt zajęta, kiedy mam szansę na kawałek pizzy
pepperoni - zaśmiała się.
Albo kiedy mam szansę na spotkanie z tobą, dodała w myślach.
- Megan, zjemy za chwileczkę. Zawołam cię. Uważaj tylko, żeby psy
czegoś nie zniszczyły.
Kiedy Megan zniknęła w ogrodzie, Dave wziął Jenny za rękę:
- Bardzo za tobą tęskniłem...
Spuściła głowę. Nie chciała, żeby zauważył, jak reaguje na jego
dotyk. Też za nim tęskniła. Wydawało się, że nie ma go całą wieczność.
Ale czy był sens mówić o tym? Co dobrego z tego wyniknie?
- Stygnie nam pizza. - Próbowała wysunąć się z jego objęć, ale
przyciągnął ją do siebie.
- Jestem szczęśliwy, Jenny. Myślałem o tobie przez cały ten czas...
Chciałem jak najprędzej podzielić się z tobą dobrą wiadomością. Boże, jak
ja za tobą tęskniłem.
Schylił głowę, i poszukał ustami jej ust. Posłuchała głosu własnego
ciała i przylgnęła do niego - wbrew ostrzeżeniom, które wysyłał rozum.
128
R S
- I jaka to wiadomość? - zapytała.
- Nancy nie chce pełnej opieki nad Megan. Wręcz przeciwnie.
- Co to znaczy?
- Chce spędzać z nią tylko wakacje i niektóre święta. Resztę czasu
Megan będzie ze mną.
- To cudownie.
- Też tak myślę. Jechałem do Chicago gotowy na wszystko. Kiedy
dali mi do przeczytania papiery, które przygotował ojciec Nancy, nie
wierzyłem własnym oczom. Węszyłem jakiś podstęp.
- Dave - Jenny zarzuciła mu ręce na szyję - tak się cieszę!
- Nancy sama doszła do wniosku, że jej obecny styl życia nie jest
dobry dla dziecka. Szczególnie podczas roku szkolnego. Chociaż raz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony