[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zmieniając temat, lub też udając, że nie jest współwinny rozpadu naszego
związku. Zupełnie jakby to, że nachyla się ku mnie i patrzy mi na usta,
znaczyło, że słucha, jak mówię mu, kim jestem i kim tak naprawdę pragnę
być. Może to dlatego nigdy nie nalegał, bym spotkała się z matką. Po
prostu nie kochał mnie na tyle, by zrozumieć, co jest dla mnie dobre. I
może ja z tego samego powodu nie nalegałam nigdy wystarczająco
stanowczo, by znalazł sobie cel w życiu - może i ja niewystarczająco
mocno go kochałam. Może wszystko było prostsze, niż się zdawało, jak
jedno z matematycznych rozwiązań Henry ego. Ta myśl coś we mnie
porusza i pierwszy raz od siedmiu lat czuję, że być może rozstanie z
Jackiem miało sens, gdyż nasz związek nie był wart tego, by go ratować.
Był tylko etapem na drodze ku czemuś lepszemu.
Idę tak przed siebie bez celu, aż nagle staję przed domem Henryego -
czyli tam, gdzie powinnam była znalezć się dużo
wcześniej. Ponieważ teraz, gdy wciąż panuje zima, a ja stoję wśród
gruzów swojego związku, nie mogę pozbyć się myśli, że być może
powrót tutaj, by zmienić swoją przeszłość i przyszłość, był okropnym,
koszmarnym, nieodwracalnym błędem. Nie dlatego, że ryzykowałam
utratę wszystkiego, co osiągnęłam, choć owszem, to też jeden z
powodów. Jednak przede wszystkim dlatego, że to, co siedem lat pózniej
tak bardzo pragnęłam zmienić, nie miało nic wspólnego z Jackiem, Katie,
moją matką ani nawet z Henrym. Teraz, gdy moje życie zaczęło iść
dokładnie w tym samym kierunku co kiedyś, stało się dla mnie jasne, że
jedyną osobą, którą muszę zmienić, jestem ja sama.
Biegnę na tył kamienicy Henryego i wymiotuję do kubła na śmieci.
Dwoje przechodniów mija mnie, szepcąc do siebie słowa dezaprobaty.
Ale ja po raz pierwszy w życiu nie przejmuję się tym, co mówią o mnie
inni. Zamiast tego staram się powstrzymać falę żalu, która objawia się
falą nudności.
Jak mogłam być tak bardzo pozbawiona wyobrazni? Znów pochylam się
nad kubłem, a ponieważ żołądek mam już całkiem pusty, pluję tylko
lepką żółcią. Jak mogłam być na tyle skupiona na budowaniu swego życia
na nowo, że ani przez chwilę nie zastanowiłam się nad tym, co mogę
stracić? Ryzyko i zysk. Katie. Katie. Katie. Nie mogę przestać powtarzać
jej imienia, słyszę je w głowie wciąż na nowo, jak kiczowatą piosenkę w
radiu.
Trzy razy naciskam guzik domofonu Henryego, ale na próżno. Może śpi
albo jest z Celeste, myślę. Czuję, jak znów skręcają mi się wnętrzności.
Osuwam się na stopień przed drzwiami i usiłuję przypomnieć sobie swoje
dawne życie. Jak mogło stać się tak nieznośne, że porzuciłam je być może
na zawsze i bez szansy na powrót?
Przypominam sobie pewien dzień z czasów, gdy byłam w ciąży z Katie.
Cały ranek wymiotowałam, w końcu zadzwoniłam do pracy i wzięłam
wolne. Henry, zanim wybiegł do biura, skoczył do sklepu na rogu po
krakersy i napój imbirowy.
Gdy wrócił, przyłożył mi do czoła ręcznik zanurzony w chłodnej wodzie,
pomasował plecy i powiedział:
- Może wezmiesz sobie tydzień wolnego? Wykończysz się.
- A może wzięłabym wolne na resztę życia? - odparłam. -W końcu
pieniędzy nam nie brakuje.
- Chcesz zrezygnować z pracy? - W jego głosie wyraznie słychać było
zaskoczenie.
Spojrzałam mu w oczy.
- Przeszkadzałoby ci to?
- Eee, nie, chyba nie - odpowiedział. - Najważniejsze, żebyś czuła się
spełniona.
- Dlaczego nie miałabym czuć się spełniona? - spytałam bez śladu ironii. -
Chyba lubiłabym być mamą na pełen etat. - Już w momencie gdy
wypowiadałam te słowa, wiedziałam, że sama nie do końca w to wierzę, i
nie byłam pewna, czemu w ogóle coś takiego zasugerowałam. Ale tego
Henry nie mógł wiedzieć. Naprawdę nie mógł. Rzuciłam tę propozycję z
taką nadzieją i przekonaniem, że nawet najlepszy partner nic by nie
podejrzewał.
- W takim razie proszę bardzo - powiedział Henry, całując mnie w czoło.
- Zrezygnuj z pracy. Najważniejsze, żebyś była szczęśliwa.
A teraz, na zimnym progu domu mojego przyszłego męża, wspomnienie
tamtej rozmowy wprost wbija mnie w ziemię. Uświadamiam sobie
bowiem, że Henry do niczego mnie nie nakłaniał i że przez te wszystkie
lata karmiłam się fałszywymi wspomnieniami. Pamięć potrafi płatać
figle. Zaciera jedne wspomnienia, inne zniekształca, aż człowiek sam już
nie wie, co wydarzyło się naprawdę.
Ocieram śluz z ust i tusz do rzęs z zesztywniałych policzków, po czym
dzwigam się z ziemi. Wciąż panuje ciemność, choć wiem, że niedługo
przyjdzie świt. Muszę się śpieszyć. Muszę wrócić. Nie do końca wiem jak
ani dokąd, a jednak muszę spróbować - spróbować wrócić do domu.
ROZDZIAA 29
Pociąg do Westchester jest prawie pusty - nikt nie jezdzi za miasto przed
siódmą rano. Wsłuchana w stukot kół i szum silnika usiłuję się choć
trochę przespać, ale sen nie przychodzi.
Na stacji łapię taksówkę i już po chwili mknę przez puste ulice, a za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podstrony
- Indeks
- Noc myśÂliwego Greene Jennifer
- Jack L. Chalker Dancing Gods 4 Songs of the Dancers
- James_Henry_ _Dom_na_Placu_Waszyngtona
- Duncan, Dave Das Siebente Schwert 01 Der ZĜgernde SchwertkĤmpfer
- Jana Downs His Guardian Angels 04 Angel Wed
- Sandemo_Margit_ _Saga_o_Czarnoksiezniku_Tom_3
- Armstrong Lance Liczy sie kaśźda sekunda
- Attaanasio A.A. Innymi śÂwiaty
- 11 Mroczne pochodzenie Christine Feehan
- Dan Abnett Duchy Gaunta 04 Gwardia Honorowa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- felgiuzywane.opx.pl