X


 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zaraz cię dopadnę! - ryknął i w chwilę potem
zobaczył biegnącą w jego kierunku postać. A potem
złapał ją za ramię.
drugą.
Poderwała głowę i zatopiła z całych sił zęby w jego
dłoni. Wendy była cała zabłocona i podrapana, kolano
- Ty suko! - Zawył z bólu, ale ją puścił. Tyle jej miała zakrwawione. Ostatnie metry niemal ciągnęła
wystarczyło, by raz jeszcze, kulejąc, zerwać się do nogę za sobą. Przy jego wózku zachwiała się i Ross
biegu. Choć wiedziała, że zamknięta ze wszystkich stron podtrzymał ją w ostatniej chwili.
jaskinia może się dla niej okazać pułapką, odsuwała tę - Ross... -jęknęła na wpół przytomnie, nie wiedząc,
myśl na bok, mając jeden tylko cel - uciec jak najdalej
czv to nie sen.
od ścigającego ją szaleńca.
Niemal w tym samym momencie wpadł do jaskini
Na duchu podtrzymywało ją echo słów Rossa, że Dickson. Na widok Rossa jego oczy rozszerzyło zdu�
jaskinia ma masę zakamarków i występów skalnych. mienie, które zaraz przeszło w złośliwą radość.
Miała rozpaczliwą nadzieję, że w najgorszym wypadku - No proszę... Jak na zawołanie, dwie rybki w sieci
ucieknie tam, gdzie Dickson nie ma szans jej dopaść - na - wychrypiał, łapiąc oddech.
którąś ze skalnych półek. Skupiła się na tej zbawiennej
Ross mocniej przygarnął Wendy do siebie, wiedząc,
myśli i zdobyła na jeszcze jeden wysiłek. Oddech
ze będzie ją bronił do ostatka. Złorzeczył sobie w duchu,
rozrywał płuca, serce waliło jak oszalałe, mimo to biegła
ze poważniej nie potraktował obaw Wendy w stosunku
dalej, wprost do jaskini - nie dostrzegając nawet, że jej
do Dicksona. Dramatyczna sytuacja, w której teraz się
wejście jaśnieje światłem.
znalezli, wyraznie dowodziła, że intuicja jej nie zawiod�
ła. Ale to jedynie obudziło w nim chłodną wściekłość.
Ross słyszał krzyk. - Nie wiem, czemu gonisz Wendy, ale się dowiem.
Schroniwszy się w swojej jaskini przed deszczem, A wtedy pożałujesz, że się urodziłeś - rzekł spokojnie,
odpoczywał zadowolony ze swego wyczynu. Nie tylko ale w jego głosie wibrowała grozba. - A teraz wynoś się
pokonał całą drogę pełną wzniesień i zakrętów, lecz z mojej posiadłości, bo nie ręczę za siebie.
także bez większego trudu dostał się do jaskini, której - Co? - Dickson dusił się ze śmiechu. - Grozisz mi?
MIAOZ PONAD WSZYSTKO 153
152 ALISON ROBERTS
Zanim Ross zorientował się w jego zamiarach, Dickson
A jak nie posłucham, to co? Pewnie mnie pogonisz?
rzucił się szczupakiem w stronę wózka i szarpnięciem
Ojej, nie. Zapomniałem, że jesteś kaleką!
go wywrócił. Ross z całym impetem upadł na ziemię.
- Uważaj... - ostrzegł cicho Ross, ale Dickson go nie
Wendy krzyknęła ze zgrozą, ale zanim cokolwiek
słuchał. Mówiąc, coraz bardziej się nakręcał, oczy
zrobiła, Dickson ponownie do niej przypadł i zaczął na
zwęziły mu się w szparki, w kącikach ust pojawiła ślina.
niej szarpać ubranie. Walczyła z całych sił, coraz
- Jesteś zwykłym beznogim dziadem! Pomyśleć, że
bardziej rozpaczliwie, gdy nagle kątem oka zobaczyła
mimo to Wendy dalej wolała ciebie! Ale to już bez
znaczenia. - Skierował wzrok na Wendy. - Miałaś rzecz tak nieprawdopodobną, że nie mogła uwierzyć
szansę i jej nie wykorzystałaś. Co więcej, doniosłaś na własnym oczom.
mnie policji. A za to trzeba zapłacić. Najpierw pozbędę Za plecami Dicksona, podpierając się rękami na
się twojego kochasia inwalidy, a potem się zabawimy. przewróconym wózku, Ross podnosił się powoli, a po
Albo nie. Zrobimy na odwrót. Pan doktor Turnball chwili oparł ciężar ciała na nogach. Przez moment stał
siedzi na wózku wygodnie jak w loży, więc urządzimy
niepewnie, po czym zrobił krok do przodu, a potem
dla niego przedstawienie. Niech sobie przynajmniej
drugi w stronę walczących. Widząc wyraz twarzy swej
popatrzy biedaczek, co można zrobić kobiecie, gdy się
ofiary, Dickson obejrzał się do tyłu, ale zanim zdążył
samemu już nie może.
zareagować, cios w szczękę powalił go na kolana.
- Bydlak! - krzyknęła Wendy. - Uciekaj! - krzyknął Ross do Wendy.
Dochodziła powoli do siebie i czuła, że jeszcze Wiedział, że gdyby miał stabilne podparcie nóg, jego
trochę, a rzuci się na prześladowcę. Jakby to wyczuwa� cios zdruzgotałby przeciwnika, teraz jednak tyko go
jąc, Ross posłał jej uspokajające spojrzenie. To wystar� oszzołomił. Dickson niemal natychmiast się pozbierał
czyło, by na chwilę stracić z oczu napastnika. :i ruszył na Rossa. Widząc, że Ross jest w opałach,
Dickson niczym błyskawica rzucił się na Wendy Wendy intensywnie zaczęła się zastanawiać, co robić.Szy
i wyrwał ją z objęć Rossa, pociągnął za sobą i przyparł bko dokonała w myślach rekonesansu najbliższej
do ściany. Siła szaleńca była tak wielka, że Wendy nie okol icy i w jej głowie zrodził się plan. Byle tylko udało
mogła się nawet ruszyć. Nagle jednak uścisk zelżał jej się sprowokować Dicksona!
i Dickson oderwał się od niej. Odwracając się, zobaczy� - No i co, pętaku? - zawołała do niego kpiącym
ła, jak zapierając się w wózku, Ross unosi go jak piórko głosem. - Widzisz, jakie dostajesz cięgi? Może się tylko
i rzuca na ziemię. przechwalałeś, że jesteś mężczyzną. Chciałbyś mi to
Gdybyż wszystko zależało od mocy rąk, Dickson udowodnić? To proszę, jestem do dyspozycji!
zostałby zmiażdżony w sekundę przez potężnego Rossa, - Wendy, oszalałaś? - krzyknął ze zgrozą Ross. -
więc spryt szaleńca podpowiedział mu inne wyjście. uciekąj, na miłość boską!
ALISON ROBERTS
154
Dickson wahał się, ale Wendy nie dawała mu wy�
boru.
- No chodz, łamago. Chciałeś się bawić w chowane�
go, to masz okazję - szydziła dalej, przesuwając się
EPILOG
powoli w stronę wyjścia z jaskini. Obojętne, co się miało
stać, za nic nie pozwoli skrzywdzić Rossa.
Tym razem udało jej się rozwścieczyć Dicksona.
Cztery tygodnie pózniej kolano Wendy wydobrzało
- Sama tego chciałaś - odezwał się zduszonym
już na tyle, że plotkując z przyjaciółmi przed kamien�
głosem, ruszając małymi kroczkami w jej kierunku. -
nym kościółkiem, mogła swobodnie stać, choć nadal
Wpierw załatwię ciebie. Twój kochaś nie ucieknie mi
starała się nie obciążać chorej nogi.
daleko.
- Jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak szczęś�
Ale jego słowa nie robiły widocznego wrażenia na
liwa - westchnęła Jessica, czekając cierpliwie, aż Wen�
Wendy. Już zaczynała panować nad sytuacją. Na jej
dy poprawi jej welon, który spływał śnieżnobiałą kas�
twarzy pojawił się nawet uśmieszek.
kadą spod wianka z pąków pomarańczy i okrywał
kasztanowe włosy.
- Ja też - uśmiechnęła się Wendy i dodała w duchu:
stojąc u boku wysokiego i przystojnego drużby, który
jest moim narzeczonym. I który już prawie w ogóle nie
uzywa laski, chyba że przy takich okazjach jak dziś, gdy
czeka ich długa ceremonia ślubna.
Wszystko wskazywało na to, że przy tak błyskawicznej-
rekonwalescencji jak w ostatnich czterech tygodni
od wydarzeń w jaskini, Ross już wkrótce będzie
chodzić bez laski. Może nawet już za dwa miesią-
gdy ponownie pojawi się na ślubie. Tym razem
wlasnym.
- Ricky, może byś jednak zostawił trochę płatków
w koszyku na pózniej? - napominała synka Kelly.
Ona i Fletch też przygotowywali się do ślubu, który
mial nastapic kilka tygodni po zaślubinach Jessiki i Joego.
156 . ALISON ROBERTS MIAOZ PONAD WSZYSTKO 157
- Czy możemy się w końcu brać do dzieła? - dopyty� - Bo tak naprawdę nigdy tego nie zrobiliśmy! - za�
wał się niecierpliwie Dave Stewart, który nawet i tutaj wołała Wendy. - Zgoda, skoro mamy jeszcze chwilkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony



     

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.