[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zaraz cię dopadnę! - ryknął i w chwilę potem
zobaczył biegnącą w jego kierunku postać. A potem
złapał ją za ramię.
drugą.
Poderwała głowę i zatopiła z całych sił zęby w jego
dłoni. Wendy była cała zabłocona i podrapana, kolano
- Ty suko! - Zawył z bólu, ale ją puścił. Tyle jej miała zakrwawione. Ostatnie metry niemal ciągnęła
wystarczyło, by raz jeszcze, kulejąc, zerwać się do nogę za sobą. Przy jego wózku zachwiała się i Ross
biegu. Choć wiedziała, że zamknięta ze wszystkich stron podtrzymał ją w ostatniej chwili.
jaskinia może się dla niej okazać pułapką, odsuwała tę - Ross... -jęknęła na wpół przytomnie, nie wiedząc,
myśl na bok, mając jeden tylko cel - uciec jak najdalej
czv to nie sen.
od ścigającego ją szaleńca.
Niemal w tym samym momencie wpadł do jaskini
Na duchu podtrzymywało ją echo słów Rossa, że Dickson. Na widok Rossa jego oczy rozszerzyło zdu
jaskinia ma masę zakamarków i występów skalnych. mienie, które zaraz przeszło w złośliwą radość.
Miała rozpaczliwą nadzieję, że w najgorszym wypadku - No proszę... Jak na zawołanie, dwie rybki w sieci
ucieknie tam, gdzie Dickson nie ma szans jej dopaść - na - wychrypiał, łapiąc oddech.
którąś ze skalnych półek. Skupiła się na tej zbawiennej
Ross mocniej przygarnął Wendy do siebie, wiedząc,
myśli i zdobyła na jeszcze jeden wysiłek. Oddech
ze będzie ją bronił do ostatka. Złorzeczył sobie w duchu,
rozrywał płuca, serce waliło jak oszalałe, mimo to biegła
ze poważniej nie potraktował obaw Wendy w stosunku
dalej, wprost do jaskini - nie dostrzegając nawet, że jej
do Dicksona. Dramatyczna sytuacja, w której teraz się
wejście jaśnieje światłem.
znalezli, wyraznie dowodziła, że intuicja jej nie zawiod
ła. Ale to jedynie obudziło w nim chłodną wściekłość.
Ross słyszał krzyk. - Nie wiem, czemu gonisz Wendy, ale się dowiem.
Schroniwszy się w swojej jaskini przed deszczem, A wtedy pożałujesz, że się urodziłeś - rzekł spokojnie,
odpoczywał zadowolony ze swego wyczynu. Nie tylko ale w jego głosie wibrowała grozba. - A teraz wynoś się
pokonał całą drogę pełną wzniesień i zakrętów, lecz z mojej posiadłości, bo nie ręczę za siebie.
także bez większego trudu dostał się do jaskini, której - Co? - Dickson dusił się ze śmiechu. - Grozisz mi?
MIAOZ PONAD WSZYSTKO 153
152 ALISON ROBERTS
Zanim Ross zorientował się w jego zamiarach, Dickson
A jak nie posłucham, to co? Pewnie mnie pogonisz?
rzucił się szczupakiem w stronę wózka i szarpnięciem
Ojej, nie. Zapomniałem, że jesteś kaleką!
go wywrócił. Ross z całym impetem upadł na ziemię.
- Uważaj... - ostrzegł cicho Ross, ale Dickson go nie
Wendy krzyknęła ze zgrozą, ale zanim cokolwiek
słuchał. Mówiąc, coraz bardziej się nakręcał, oczy
zrobiła, Dickson ponownie do niej przypadł i zaczął na
zwęziły mu się w szparki, w kącikach ust pojawiła ślina.
niej szarpać ubranie. Walczyła z całych sił, coraz
- Jesteś zwykłym beznogim dziadem! Pomyśleć, że
bardziej rozpaczliwie, gdy nagle kątem oka zobaczyła
mimo to Wendy dalej wolała ciebie! Ale to już bez
znaczenia. - Skierował wzrok na Wendy. - Miałaś rzecz tak nieprawdopodobną, że nie mogła uwierzyć
szansę i jej nie wykorzystałaś. Co więcej, doniosłaś na własnym oczom.
mnie policji. A za to trzeba zapłacić. Najpierw pozbędę Za plecami Dicksona, podpierając się rękami na
się twojego kochasia inwalidy, a potem się zabawimy. przewróconym wózku, Ross podnosił się powoli, a po
Albo nie. Zrobimy na odwrót. Pan doktor Turnball chwili oparł ciężar ciała na nogach. Przez moment stał
siedzi na wózku wygodnie jak w loży, więc urządzimy
niepewnie, po czym zrobił krok do przodu, a potem
dla niego przedstawienie. Niech sobie przynajmniej
drugi w stronę walczących. Widząc wyraz twarzy swej
popatrzy biedaczek, co można zrobić kobiecie, gdy się
ofiary, Dickson obejrzał się do tyłu, ale zanim zdążył
samemu już nie może.
zareagować, cios w szczękę powalił go na kolana.
- Bydlak! - krzyknęła Wendy. - Uciekaj! - krzyknął Ross do Wendy.
Dochodziła powoli do siebie i czuła, że jeszcze Wiedział, że gdyby miał stabilne podparcie nóg, jego
trochę, a rzuci się na prześladowcę. Jakby to wyczuwa cios zdruzgotałby przeciwnika, teraz jednak tyko go
jąc, Ross posłał jej uspokajające spojrzenie. To wystar oszzołomił. Dickson niemal natychmiast się pozbierał
czyło, by na chwilę stracić z oczu napastnika. :i ruszył na Rossa. Widząc, że Ross jest w opałach,
Dickson niczym błyskawica rzucił się na Wendy Wendy intensywnie zaczęła się zastanawiać, co robić.Szy
i wyrwał ją z objęć Rossa, pociągnął za sobą i przyparł bko dokonała w myślach rekonesansu najbliższej
do ściany. Siła szaleńca była tak wielka, że Wendy nie okol icy i w jej głowie zrodził się plan. Byle tylko udało
mogła się nawet ruszyć. Nagle jednak uścisk zelżał jej się sprowokować Dicksona!
i Dickson oderwał się od niej. Odwracając się, zobaczy - No i co, pętaku? - zawołała do niego kpiącym
ła, jak zapierając się w wózku, Ross unosi go jak piórko głosem. - Widzisz, jakie dostajesz cięgi? Może się tylko
i rzuca na ziemię. przechwalałeś, że jesteś mężczyzną. Chciałbyś mi to
Gdybyż wszystko zależało od mocy rąk, Dickson udowodnić? To proszę, jestem do dyspozycji!
zostałby zmiażdżony w sekundę przez potężnego Rossa, - Wendy, oszalałaś? - krzyknął ze zgrozą Ross. -
więc spryt szaleńca podpowiedział mu inne wyjście. uciekąj, na miłość boską!
ALISON ROBERTS
154
Dickson wahał się, ale Wendy nie dawała mu wy
boru.
- No chodz, łamago. Chciałeś się bawić w chowane
go, to masz okazję - szydziła dalej, przesuwając się
EPILOG
powoli w stronę wyjścia z jaskini. Obojętne, co się miało
stać, za nic nie pozwoli skrzywdzić Rossa.
Tym razem udało jej się rozwścieczyć Dicksona.
Cztery tygodnie pózniej kolano Wendy wydobrzało
- Sama tego chciałaś - odezwał się zduszonym
już na tyle, że plotkując z przyjaciółmi przed kamien
głosem, ruszając małymi kroczkami w jej kierunku. -
nym kościółkiem, mogła swobodnie stać, choć nadal
Wpierw załatwię ciebie. Twój kochaś nie ucieknie mi
starała się nie obciążać chorej nogi.
daleko.
- Jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak szczęś
Ale jego słowa nie robiły widocznego wrażenia na
liwa - westchnęła Jessica, czekając cierpliwie, aż Wen
Wendy. Już zaczynała panować nad sytuacją. Na jej
dy poprawi jej welon, który spływał śnieżnobiałą kas
twarzy pojawił się nawet uśmieszek.
kadą spod wianka z pąków pomarańczy i okrywał
kasztanowe włosy.
- Ja też - uśmiechnęła się Wendy i dodała w duchu:
stojąc u boku wysokiego i przystojnego drużby, który
jest moim narzeczonym. I który już prawie w ogóle nie
uzywa laski, chyba że przy takich okazjach jak dziś, gdy
czeka ich długa ceremonia ślubna.
Wszystko wskazywało na to, że przy tak błyskawicznej-
rekonwalescencji jak w ostatnich czterech tygodni
od wydarzeń w jaskini, Ross już wkrótce będzie
chodzić bez laski. Może nawet już za dwa miesią-
gdy ponownie pojawi się na ślubie. Tym razem
wlasnym.
- Ricky, może byś jednak zostawił trochę płatków
w koszyku na pózniej? - napominała synka Kelly.
Ona i Fletch też przygotowywali się do ślubu, który
mial nastapic kilka tygodni po zaślubinach Jessiki i Joego.
156 . ALISON ROBERTS MIAOZ PONAD WSZYSTKO 157
- Czy możemy się w końcu brać do dzieła? - dopyty - Bo tak naprawdę nigdy tego nie zrobiliśmy! - za
wał się niecierpliwie Dave Stewart, który nawet i tutaj wołała Wendy. - Zgoda, skoro mamy jeszcze chwilkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony