[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- O, nie! To ja zrobiłam? Bardzo przepraszam, musiałam zasnąć z piórem w ręce.
- Owszem, twoim różowym, przynoszącym szczęście piórem z pióropuszem.
Jego głos brzmiał nieco dziwnie, ale była zbyt speszona, żeby to zauważyć. Pośli-
niła palec i ze skruszoną miną zaczęła wycierać plamę.
- Odkupię ci poszwę na kołdrę. Wiem, że mnie niezbyt cenisz, ale niszczenie mie-
nia nie jest moim hobby. Przepraszam.
- Zważywszy na liczbę katastrof, które powoduje twoja obecność, sądzę, że i tak
mi się upiekło. Ubieraj się. Musimy porozmawiać.
- Co takiego zrobiłam?
- Właśnie zamierzam się dowiedzieć.
Gorączkowo się zastanawiała, co mogło ją wpędzić w kolejne kłopoty.
- To nie najlepszy czas na rozmowy. Muszę się pospieszyć, jeśli mam zdążyć na
pociąg.
- Jeszcze przed chwilą byłaś półprzytomna. Nie pojedziesz do Paryża.
- Spałam jak zabita, bo nie zamknęłam oczu od chwili, gdy zadzwoniłeś, informu-
jąc, że chcesz mi zrujnować życie. Muszę tam jechać. Moi ludzie wierzą, że zdobędę ten
kontrakt. - Odgarnęła włosy, krzywiąc się, gdy dotknęła sińca na czole. - Jeśli się pospie-
szę, jeszcze zdążę.
- Dlaczego tak zażarcie bronisz swoich ludzi?
- Cóż to za pytanie?! Bo mi na nich zależy. Bo nie chcę, żeby stracili pracę, tym
bardziej że część winy za sytuację firmy ponosi mój ojciec. Zawsze byli dla mnie życz-
liwi. I pomocni. Zaczęłam z nimi pracować zaraz po szkole. Nie miałam o niczym poję-
cia.
- Nie poszłaś na studia?
R
L
T
Pomyślała tęsknie o informatorach, które poleciła zniszczyć.
- Nie, od razu zaczęłam pracować w firmie ojca. Nic nie daje więcej niż praktyka. -
Wiedząc, że ktoś taki jak on nigdy się z tym nie zgodzi, opadła na poduszki. - Masz jesz-
cze jakieś pytania?
Na łóżko obok niej upadł różowy notes. Spurpurowiała. Krył wszystkie jej sekrety.
Damon odczekał chwilę.
- No więc?
- O co ci chodzi?
- To nader pouczająca lektura przed snem.
- Nieładnie jest czytać czyjeś prywatne notatki - odparła cienkim głosem. - Czy
podglądasz także przez dziurki od klucza i podsłuchujesz pod drzwiami?
- Spytałem wczoraj, kto jest autorem waszych pomysłów reklamowych. Dlaczego
nie powiedziałaś prawdy?
- Powiedziałam, że to praca zespołowa. Taka jest prawda.
- Ale to ty jesteś mózgiem głośnej kampanii reklamującej buty do biegania. Jeśli
mam wierzyć temu notesowi, wszystkie wygrane przetargi w ciągu ostatnich trzech lat
Prince Advertising zawdzięcza wyłącznie tobie. Obejrzałem wasze portfolio i zestawie-
nia finansowe...
- Nie wiedziałam, że lubisz horrory.
- Jeszcze bardziej zagadki. Nasz dyrektor finansowy, Ellen, przedstawiła mi intry-
gujące dane. Dlaczego zgodziliście się wszyscy na drastyczną obniżkę pensji?
- Twoim dyrektorem finansowym jest kobieta?
- Nie zmieniaj tematu.
- Pytasz, dlaczego? Bo nikt nie chciał dopuścić, by zwolniono kolegów. Zamknij
oczy, muszę znalezć jakieś ubranie. Nie mogę prowadzić takich rozmów w pidżamie. -
Zsunęła się z łóżka, wyjęła coś z walizki i pobiegła do łazienki. - Już mówiłam, że two-
rzymy zgrany zespół.
- Masz niewątpliwy talent. Dlaczego nikt go nie zauważył?
Zatrzymała się w pół drogi.
- Naprawdę tak myślisz?
R
L
T
- Odpowiedz na moje pytanie.
Osłaniając się ubraniem jak zbroją, wzruszyła ramionami.
- Przecież poznałeś nasz zarząd.
- Przypisywali sobie wszystkie twoje pomysły. A gdy musieli zaprezentować je
klientom, zabierali cię z sobą, tak?
- Nie mieli wyjścia. Nikt z nich nie umiał tego zrobić.
- I to ty wygrałaś przetarg dla High Kick Hosiery? - Potrząsnął głową z niedowie-
rzaniem. - To my powinniśmy wygrać.
- Byliśmy lepsi. Co tylko dowodzi, że gorące biurka nie zawsze oznaczają gorące
pomysły. A teraz wybacz, muszę zdążyć na pociąg. - Przerażała ją myśl o drodze na sta-
cję. Najchętniej położyłaby się w jakimś ciemnym pokoju.
- Nie pojedziesz pociągiem. Najpierw zbada cię lekarz, a jeśli stwierdzi, że to moż-
liwe, polecimy do Paryża moim odrzutowcem.
- Twoim odrzutowcem? Dlaczego?
- Bo nigdy nie jeżdżę pociągiem.
- Nie... Pytam - oblizała wargi - dlaczego postanowiłeś ze mną lecieć. Chcesz sobie
zrobić małą romantyczną przerwę? - Miała nadzieję, że jej żartobliwy ton, osłabi rosnące
napięcie.
Ale tak się nie stało.
Zmrużył oczy.
- Jesteś zdenerwowana. Dlaczego?
Zaschło jej w gardle. Co miała odpowiedzieć?
- Jesteś szefem. Możesz mnie wyrzucić - wykrztusiła z trudem.
- To nie jest prawdziwy powód. - Uważnie spojrzał jej w oczy.
Udając obojętność, wzruszyła ramionami.
- Sam widzisz, ile się dzieje, okej? Umowa z Gerardem jest bardzo ważna, to naj-
większy budżet w europejskim marketingu. I nie chodzi tu tylko o jedną markę. Ma ich
jeszcze wiele w swoim portfolio. Jeśli dobrze wypadnę, może dać nam więcej zleceń -
trzepała jak najęta.
- Dlatego jadę z tobą. Nie możesz sama prowadzić takich rozmów.
R
L
T
- Boisz się, że wszystko sknocę?
- Przeciwnie. Chcę cię zobaczyć w akcji i przyjrzeć się z bliska błyskotliwemu
procesowi twórczemu. - Z irytującym spokojem spojrzał na zegarek. - Ubieraj się. Skoń-
czymy tę rozmowę pózniej.
- Nie mogę się doczekać. - Struchlała, gdy rzucił jej ostrzegawcze spojrzenie.
Ruszył do drzwi, lecz nagle się zatrzymał.
- %7łyczyłbym sobie również, żebyś na spotkanie z wiceprezydentem marketingu
ubrała się formalnie. Mam nadzieję, że taki strój znalazł się na twojej liście. Francuzi lu-
bią szyk. Postaraj się wyglądać z klasą i elegancko.
Nie mogła się powstrzymać.
- Tak jak wyglądał twój zespół, gdy odpadł z przetargu? Jesteś bardzo tradycyjny.
Może nasz klient ma inny gust? Powiedział, że jest pod wrażeniem naszej kreatywności i
indywidualności.
- Wątpię, by miał na myśli twój wygląd.
- A może lubi flamingi? - Uśmiechnęła się niewinnie. - Spotkamy się w salonie.
Muszę się ubrać i wykonać kilka telefonów. I, na miłość boską, włóż na siebie coś bar-
dziej formalnego. Nie możesz przecież jechać do Paryża w tych dżinsach. - Nie dając mu
szansy na odpowiedz, wbiegła do łazienki i zamknęła drzwi.
- Absolutnie nie mogę tu zostać. Zamawiałam skromny hotelik. - Polly mrugała
powiekami, olśniona przepychem i elegancją holu.
Myślała, że po luksusowym wnętrzu prywatnego odrzutowca Damona nic już nie
zrobi na niej wrażenia. Najwyrazniej się myliła.
- Zatrzymuję się tylko w hotelach, które świeżo dokonały całkowitej zmiany wypo-
sażenia - oświadczył.
Zwiatło lśniło na złocie, marmurze i szkle, a każda osoba, która wchodziła przez
wielkie obrotowe drzwi wyglądała na multimilionera. Polly czuła się nieswojo, ale wy-
prostowała ramiona, próbując przybrać obojętną minę.
Z chwilą pojawienia się Damona atmosfera ekskluzywnego holu uległa subtelnej
zmianie. Odwróciły się głowy, a personel przygładził swoje uniformy, zbliżając się do
R
L
T
niego z dyskretną gotowością do świadczenia usług. On tymczasem, nie zwracając na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podstrony
- Indeks
- Caine Rachel Wampiry z Morganville 08 PocaĹunek Ĺmierci
- Caine Rachel Morganville 4 Maskarada szaleĹcĂłw
- Moon Magick by Rae Morgan
- Celmer Michelle Taniec zakochanych Sekrety bogaczy 03
- Dziennik zakochanej nastolatki Baccalario Pierdomenico, Peruzzi Elena
- Major_Ann_ _Zakochani_od_zawsze
- Sarah Westbury Rozbitkowie
- Diana Palmer Pewnego razu w ParyĹźu
- Morgan Sarah Klejnot Sycylii 4
- WilczyśÂska Karolina Stacja Jagodno. Zaplć tana MilośÂćÂ
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sposobyna.keep.pl