[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaufać jego sile. Nie zrobiła tego. Nie mogła. To było nie do
pomyślenia. Jenny Fletcher i Cage Hendren? Niemożliwe. Nosi
ła w łonie dziecko innego mężczyzny, dziecko jego brata. Nawet
gdyby tak nie było, zupełnie do siebie nie pasowali. Czy zdarzy
ło się, by dwoje ludzi bardziej różniło się od siebie? Jakikolwiek
romantyczny związek nie miał szans.
A jednak go kochała.
- Nie o to chodzi, Cage - odparła z bladym uśmiechem. -
Nie czuję się zbyt dobrze.
- Coś z dzieckiem? Czy to coś złego? Skurcze? Krew? Co?
Może powinienem wezwać lekarza?
- Nie, nie. - Położyła uspokajająco dłoń na jego ramieniu, ale
natychmiast ją cofnęła. - Po prostu jestem zmęczona. Byłam na
nogach przez cały dzień i myślę, że to mi się daje teraz we znaki.
- Moja głupota jest bezdenna. Należało zapakować cię do
łóżka, kiedy tylko wróciliśmy z zakupów.
W OSTATNIEJ CHWILI 157
- Wtedy jeszcze nie miałam łóżka.
Nachmurzył się, słysząc tę próbę żartu.
- Powinienem cię do niego zapakować, gdy tylko je
przywiezli. - Wziął ją za rękę i poprowadził do pokoju dzienne
go. - Powiedz dobranoc, Roxy. Zostawimy panią samą, żeby
mogła wypocząć.
Roxy zerwała się z nowej sofy i uważnie popatrzyła na Jenny.
- Jesteś blada jak duch, kochanie. - Przytknęła wierzch dło
ni do jej kredowobiałego policzka. - Mogę coś dla ciebie zrobić?
Tak, wyjść stąd, chciała krzyknąć Jenny, i trzymać ręce z da
leka od Cage'a. Zdawała sobie sprawę, że jej podstawową dole
gliwością jest zazdrość, ale nie potrafiła się przemóc. Nie mogła
przestać myśleć o tym, żeby kochanka Cage'a jak najszybciej
opuściła jej dom.
- Nie, wszystko będzie dobrze, muszę tylko odpocząć - po
wiedziała taktownie.
Mimo protestów Jenny, Roxy i Cage pościelili łóżko, kładąc
na nim nowiutką pościel.
- Możesz ją jutro uprać i wypłukać w płynie zmiękczającym
- zasugerowała Roxy. - Jeśli będziesz potrzebowała pomocy,
zawołaj mnie.
- Dziękuję - odparła Jenny, pewna, że nigdy nie poprosi
Roxy Clemmons o żadną przysługę.
Kiedy łóżko zostało zaścielone ku zadowoleniu obojga, za
brali przekąski i wino. Przy drzwiach Cage ujął obie dłonie
Jenny w swoje.
- Zaniknij się na klucz.
- Dobrze.
- Jeśli będziesz mnie potrzebować, nawet w środku nocy,
o każdej porze, obojętnie w jakiej sprawie, idz do Roxy i za
dzwoń do mnie.
- Nie martw się.
- Będę się o ciebie martwić, kiedy będę miał na to ochotę
- burknął ze złością. - Jutro założą ci telefon.
158 W OSTATNIEJ CHWILI
- Ale ja nie zamawiałam...
Położył palec wskazujący na jej wargach.
- Ja to zrobiłem, gdy po lunchu poszłaś do toalety. Teraz
dobranoc. Zpij smacznie. - Pocałował ją leciutko w usta. Języ
kiem przejechał po dolnej wardze tak delikatnie i szybko, że
Jenny nie była pewna, czy sobie tego nie wyobraziła. Wyszedł
w noc i wziął Roxy pod rękę. - Chodzmy, Roxy, skarbie, odpro
wadzę cię do domu.
Jenny zamknęła za nim drzwi. Cage zapewne wstąpi do
Roxy. Bez wątpienia będą kontynuowali imprezę od tego, na
czym ją przerwali. Obrazy ich dwojga, ich złączonych ust, splą
tanych ciał, przelatywały jej przez głowę. Leżała w swoim no
wym łóżku przez długi czas, nieszczęśliwa, nie będąc w stanie
zmrużyć oka. Dręczyła się myślami o Cage'u z Roxy. O Cage'u
z kimkolwiek.
Było już bardzo pózno, kiedy usłyszała, jak zapalił silnik
stojącej wciąż przed jej drzwiami corvetty. Samochód odjechał.
Następnego dnia wypadała sobota, więc Jenny, skoro nie
musiała się spieszyć ze wstawaniem i szykowaniem się do pracy,
ściągnęła pościel z łóżka. Jeszcze zanim Roxy o tym wspomnia
ła, uznała, że przyjemniej będzie jej się spało, jeśli ją przepierze.
Wciąż w szlafroku, zaparzyła kawę w nowym ekspresie, któ
ry kupili poprzedniego dnia w sklepie gospodarstwa domowego
wraz z setką innych artykułów.
Unosiła filiżankę do ust, gdy usłyszała pukanie. Wyjrzała
przez okno, chcąc zobaczyć, kto stoi na zewnątrz. Zniechęcona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony