[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jestem bez grosza! Nie śmiałabym nawet myśleć, że moja
krew mogłaby się równać krwi książęcej.
- Twój ojciec był angielskim szlachcicem i posiadał
godnych przodków opowiedział książę zdecydowanie. - Twoja
matka wywodziła się z Macdonaldów, a twój pradziadek
wsławił się jako wódz. Bardowie wciąż śpiewają o nim pieśni.
Leona nie mogła zaprzeczyć. Zaskoczyło ją tylko, że
książę tak świetnie znał historię jej rodziny.
- Jestem zatem dumny, że będziesz nosić nazwisko
McArdnów - ciągnął, - A kiedy umrę zostaniesz księżną
Ardness!
W jego głosie było tyle pewności siebie, że Leona
powiedziała prędko:
- Wasza wysokość, chciałabym mieć trochę czasu, aby
przemyśleć tę propozycję.
- Przemyśleć? - zdziwił się książę. - A cóż tu jest do
przemyślenia? Zaplanowałem twoje małżeństwo, Leono. Zlub
odbędzie się jutro albo pojutrze.
- Nie... nie! - krzyknęła Leona. Czuła się tak, jakby
unosiła ją fala przypływu. Masa wody dusiła ją i topiła.
- Miałem, jak już wspominałem, zamiar poczekać jeszcze
trochę - rzekł książę - ale swoim dzisiejszym zachowaniem
spowodowałaś, że nie mogę dłużej igrać z losem w sprawie o
tak pierwszorzędnym znaczeniu.
- Jakże mogę wyjść za mąż tak nagle? - zapytała Leona. -
To niemożliwe! Poza tym...
Głos jej zamarł. Już miała oświadczyć, że kocha kogoś
innego, gdy przypomniała sobie, iż w żadnym razie nie wolno
jej spotkać się ani rozmawiać z lordem Strathcairnem. Oszukał
ją i ukradł jej serce jak złodziej cudzą własność. Kocham cię,
skarbie najdroższy - zapewniał - kocham cię od pierwszej
chwili, kiedy cię ujrzałem!", mówił jej, a był żonaty! Nie miał
prawa kochać nikogo poza własną żoną. Zapewniając, że musi
opiekować się nią i dopilnować, aby oboje postępowali
właściwie, okazał się człowiekiem niegodnym. Na myśl o tym
ostry, niczym cios sztyletem, ból przeszył jej piersi. Był
mężem innej kobiety. Kochać go stanowiłoby grzech
śmiertelny, urągałoby poczuciu przyzwoitości i honoru, które
nauczono ją szanować od dzieciństwa. Jakież to miało
znaczenie, co stanie się z nią teraz. Skoro książę pragnął
wydać ją za swego syna, może czeka ją lepszy los aniżeli
tęsknota za mężczyzną niewartym serca, które mu ofiarowała.
Jakby świadom sprzecznych uczuć, które nią miotały,
książę powiedział:
- Pomyśl, jakie masz perspektywy, Leono? Jeśli nie
poślubisz Euana.
Bezradnie rozłożyła ręce.
- Pozostanie w zamku Ardness byłoby dla ciebie
krępujące. W każdym razie, mówiąc bez ogródek, postaram
się znalezć kogoś innego na twoje miejsce. Oznacza to tyle, że
będziesz zmuszona rozejrzeć się za jakąś pracą, a wątpię czy
taka wyjątkowo piękna i czarująca osoba zna się na
czymkolwiek, co pozwoliłoby jej zarobić na utrzymanie. -
Przerwał, aby podjąć po chwili innym tonem: - Jako księżna
Ardness zajmiesz nie mającą sobie równej pozycję w Szkocji.
W Anglii będziesz podejmowana na dworze. Będą cię fetować
i otaczać podziwem. Uroda twoja, we właściwej oprawie,
olśni wszystkich.
Odczekał chwilę, aby Leona mogła przemówić, ale
dziewczyna patrzyła w ziemię. Czerń jej rzęs kontrastowała z
bladością policzków.
- Sądzę, że możesz udzielić tylko jednej odpowiedzi na
moją propozycję - kontynuował książę, - Nie wyprawimy
hucznych zaślubin. Poza pastorem i mną nie będzie nikogo.
- Nie wyjdę za kogoś, kogo w ogóle nie znam. Leona
postanowiła grad na zwłokę. Znowu ogarnęło ją przerażające
uczucie, że unosi ją fala. Wiedziała, że książę ma nad nią
przewagę i zmusi ją do posłuszeństwa. Zdumiona i załamana
odkryciem, że lord Strathcairn jest człowiekiem żonatym, nie
znajdowała w sobie dość siły, aby przeciwstawić się księciu.
Nie wolno mi dopuścić do tego ślubu", pomyślała z rozpaczą.
Jednakże nie panowała nad sytuacją, czuła, że nie zmieni
biegu wypadków bez względu na to, co powie lub zrobi.
- Jeśli masz ochotę poznać mego syna - odezwał się
książę - może to stać się w tej chwili.
Leona poderwała się przerażona.
- Czy książę chce powiedzieć, że on jest tutaj?
- Przebywa w zamku od paru lat - odrzekł książę. -
Utrzymuję to w tajemnicy ze względu na stan jego zdrowia.
Zacisnął wargi, a w jego głosie zabrzmiała gorycz, gdy
znowu przemówił.
- Wydaje się niemożliwe, abym ja, który nie
przechorował w życiu ani jednego dnia, spłodził takiego
cherlaka. Jest to krzyż, który muszę dzwigać.
Leona zrozumiała teraz, że książę rzeczywiście cierpi.
Zaczynała pojmować, co znaczyło dla niego, tak dumnego ze
swego rodu, kalectwo syna,
- To nie tylko kwestia dziedziczenia - ciągnął książę,
mówiąc jakby do siebie. - Jak wiesz, kobieta w Szkocji może
dziedziczyć. Zdarzało się nieraz, że córka wodza stawała na
czele klanu. Niestety Elspeth nie żyje.
Leonę ogarnęło wzruszenie.
- Tak bardzo mi przykro.
- Są oczywiście kuzyni, którzy mogliby zająć moje
miejsce - kontynuował książę - ale to nie krew z krwi mojej,
kość z kości. W naszym rodzie, jak sama widziałaś oglądając
drzewo genealogiczne, tytuł księcia od setek lat przechodził z
ojca na syna. - Jego głos zmienił się ponownie i teraz słychać
w nim było błagalną nutę. - Daj mi wnuka, z którego będę
dumny! Daj mi dziedzica tytułu, wodza klanu McArdnów a
wszystko, co posiadam i czego tylko zapragniesz, będzie
twoje!
Gdyby Leona nie spotkała nigdy lorda Strathcairna, nie
pozostałaby pewnie nieczuła na zaklęcia starca. Jednakże,
mimo tego, czego się o Strathcairnie dowiedziała, mimo
goryczy wywołanej jego zdradą, jakaś cząstka jej duszy nadal
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podstrony
- Indeks
- 07. McMahon Barbara Spotkanie na pustyni
- D310. Boswell Barbara Sekret i zdrada
- Hannay Barbara DruĹźba pozna druhnÄ
- 174.Barbara KrzysztoĹ Karolino, nie przeszkadzaj
- McMahon Barbara Ĺťona na tysiÄ c nocy
- McMahon Barbara Druga miĹoĹÄ(1)
- D181. Boswell Barbara ZĹamane zasady
- Delinsky Barbara ZmysĹowy burgund
- Howard Robert E Conan barbarzyĹca
- Hannay Barbara DĹuga Podróş
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aircar.opx.pl