[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powodując niezły zamęt w idyllicznym życiu dzieci, ale teraz,
przynajmniej tak twierdził Damien, byli najlepszymi przyjaciółmi. Także
Caleb odnosił same sukcesy, odkąd zniknęła z tego miasta. Nawet życie
jego matki, która zaczęła pobierać lekcje tańca i nie zdołała się przy tym
połamać, nabrało większego blasku. Ava skuliła się, obejmując kolana
podciągnięte pod brodę. Na domiar złego miała na sobie stare, flanelowe
spodnie od piżamy, w których wyglądała niezbyt atrakcyjnie. Krople
deszczu spływały cienkimi strużkami po szybie, a po jej policzkach
płynęły łzy. Nie pasowała do tego miejsca, wiedziała to od zawsze. .
ROZDZIAA SZÓSTY
Następnego dnia rano Caleb zaparkował przed domem Halliburtonów.
Poszedł do tylnego wejścia, bo spodziewał się, że drzwi od tarasu będą
otwarte. Niedzielne poranki w Stonnington Drive oznaczały tenis na
kortach przylegajÄ…cych do domu albo golfa na prywatnych polach
golfowych. W grę wchodził także relaks w basenie. Ale z całą pewnością
w każdym domu w niedzielę rano obowiązkowo nakrywano do śniadania
na tarasie i toczyły się tam nieskończenie długie rozmowy. U
Halliburtonów stół również uginał się pod jedzeniem, ale na tarasie nie
było nikogo. Caleb sięgnął po dorodną malinę i wszedł przez otwarte
drzwi do kuchni.
- Caleb, mój kochany - ucieszyła się Rachel, matka Avy i Damiena.
Posłała mu buziaka i upiła łyk czegoś, co przypominało Krwawą Mary.
W każdym innym domu o ósmej rano mogłoby to wywołać szok, ale nie
tutaj. Trochę się rozchmurzył, gdy pomyślał, że reszta świata nie wie
nawet, co jÄ… omija. Halliburtonowie prowadzili wyjÄ…tkowo nonszalancki
styl życia.
ZWIETNA PARTIA
223
- Co tu robisz o tak wczesnej porze?
- Wzywają mnie obowiązki drużby. Damien nalegał, żebym był przy
otwieraniu prezentów, więc mam zamiar buchnąć mu te lepsze, tak dla
nauczki.
- No, no. - Rachel pokręciła głową, zawiązując swoje nowe buty do
tenisa.
- O, witaj, Caleb - zawołał Ralph, wchodząc do kuchni z gazetą pod
pachą. Figlarnie klepnął żonę w pośladek skrywający się pod krótką, białą
spódniczką do tenisa i podszedł do ekspresu do kawy.
- Nie przy dzieciach - zaćwierkała radośnie Rachel.
- Witaj!
- Co tu porabiasz o świcie? Zostawiłeś coś, bez czego nie możesz żyć?
- Nie, mam towarzyszyć młodej parze w rozpakowywaniu całej fury do
niczego nieprzydatnych prezentów.
- To miło. Napijesz się kawy?
- Może pózniej, dziękuję. A gdzie znajdę pana młodego?
- Chyba w basenie. Chelsea bawi siÄ™ w ogrodzie ze swoim prezentem
ślubnym.
Caleb podszedł do okna, które wychodziło na olbrzymi ogród. Był
wypielęgnowany i skrupulatnie wysprzątany po nocnych szaleństwach.
Jego uwagę przykuł chichot dobiegający od tarasu. Chelsea stała na
trawniku w butach na wysokich obcasach, które wbijały się w ziemię, a
jej blond kitka kołysała się
224
ALLY BLAKE
z boku na bok. Trzymała jaskraworóżowy sznur, na którego drugim
końcu uczepił się szczeniączek. Szarpał i warczał, a Chelsea śmiała się do
łez. Wyglądała na nieskończenie szczęśliwą. W pewnej chwili psiak
ruszył pędem w kierunku schodów, na co Chelsea znowu wybuchła
perlistym śmiechem i pobiegła za nim. Wprost serce rosło, gdy patrzyło
siÄ™ na tÄ™ radosnÄ… scenÄ™.
- Który prezent jest od Damiena? - zapytała Rachel.
- Naturalnie piesek, chociaż staraliśmy się go przekonać, żeby kupił jej
nowy samochód, bo to głupie, by nadal jezdziła tym różowym vanem, ale
nic z tego nie wyszło. Powiedz, jak to się stało, że wychowaliśmy syna z
tak dziwnymi priorytetami?
- No właśnie. - Ralph ucałował eksżonę w czubek głowy, a potem
wyszedł na taras z filiżanką kawy.
Caleb miał również zamiar wskoczyć do basenu, żeby uciec przed tym
słodkim szczęściem, ale na schodach dostrzegł Avę. Wyglądała jak
typowa studentka: sprane dżinsy, czerwone tenisówki i bluza od dresu,
włosy byle jak upięte do góry. Okulary miała zsunięte na czubek nosa, a
pod pachą, jak to ona, niosła jakąś powieść z pozagina-nymi rogami.
Ledwie nauczyła się czytać, a nigdzie nie ruszała się bez książki, i tak jej
zostało.
Znów dopadły go wspomnienia, ale te miłe, które sprawiły, że wczorajszy
zdrowy dystans za-
ZWIETNA PARTIA 225
czął chwiać się w posadach. Na szyi znowu miała ten medalion. Wciąż
jednak nie znał odpowiedzi na pytanie, czyja fotografia jest w środku. Nie
doszli wczoraj do tego etapu, by mógł sprawdzić, a potem już nie było
okazji, by spytać. Z drugiej strony zabmęli za daleko, nim wyszły na jaw
prawdziwe motywy jej działania. Wszystko rozumiał: ktoś ją zranił, więc
szukała pocieszenia. Tylko że on nie był do tego odpowiednim facetem,
powinna to była wiedzieć. Koniec, kropka. Dlaczego w takim razie czuł
siÄ™ na jej widok taki bezradny?
- Część, Avocado! - zawołał, nim .zdążyła wyjść przez kuchnię na taras.
Nie zauważyła go, a do tego nie mógł dopuścić.
Uniosła wzrok i żeby nie zjechać z wrażenia w dół po schodach, chwyciła
siÄ™ balustrady.
- Proszę, proszę, a więc wciąż jeszcze jestem trochę zmęczona... Nie
możesz się przestawić na naszą strefę czasową, czy przez całą noc gryzło
ciÄ™ sumienie?
- Spadaj! - syknęła.
- Ależ kochanie! - Rachel wyjrzała z kuchni i uważnie przypatrywała się
córce. - Wróć, proszę, na górę i włóż na siebie coś bardziej stosownego.
Widzisz przecież, że mamy gościa.
Ava teatralnie rozejrzała się wokół.
- Nie widzę tu żadnych gości.
- A ja to co, pies? - zaprotestował Caleb.
- Nie obrażaj psa. Po co tu właściwie przyszed-
226
ALLY BLAKE
łeś? Jesteś zbyt leniwy, żeby znalezć sobie inną rodzinę, którą mógłbyś
nachodzić?.
- Nieodrodna córeczka swoich rodziców - skomentował z rozbawieniem.
- Sto procent Hallibur-tonów.
- Cofnij to! - Posłała mu grozne spojrzenie. Całeb spojrzał na Rachel,
która krzątała się po
kuchni ze słuchawkami na uszach. Jak zwykle, jeśli chodziło o jej córkę,
nie miała o niczym pojęcia.
- Jesteś już trzecią osobą z rzędu w tym domu, która spytała mnie, po co tu
przylazłem o tej porze. Chyba nie sądzisz, że tak mi się śpieszyło do
ciebie? Przyszedłem do Damiena, bo mnie o to poprosił. Zachowujesz się
jak smarkata! - Odwrócił się, by wziąć z ekspresu filiżankę z kawą.
- Jak mnie nazwałeś? - Ze złością walnęła książką o poręcz. - Gdy bez
słowa podał jej filiżankę, wycedziła przez zęby: - Serdeczne dzięki.
- Dzień dobry wszystkim - powiedział Da-mien, który wszedł właśnie do
domu. Miał mokre włosy i ręcznik przerzucony przez ramię. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony