[ Pobierz całość w formacie PDF ]

określenie było zbyt słabe.
- Nic złego by nie pomyślała. - Objął ją ramieniem, czuł, jak cała drży lekko. -
No, proszę, wobec tego mnie uściśnij. Wszystko w porządku.
Przyciągnął ją do siebie bliżej i przytulił twarz do jej włosów. Wyczuwał
wahanie Darcy, walczące w niej uczucia. Po chwili otoczyła go ramionami,
objęła mocno. Z jej piersi wyrwało się długie, urywane westchnienie.
- W materii uścisków nasza rodzina jest cholernie dobra - powiedział. - Na
pewno nie zaszokujesz nikogo, jeśli go obejmiesz.
Tak wspaniale było oprzeć się o jego muskularną klatkę piersiową, słyszeć
równomierne bicie serca, czuć ciepło skóry. Zamknąwszy oczy, napawała się
rozkosznym dotykiem dłoni Maca głaszczącej delikatnie jej plecy.
- To wszystko jest dla mnie takie inne, nowe. Oni. A zwłaszcza ty.
Jej głos był teraz lekko ochrypły, niski. Miękkie włosy pod jego policzkiem
pachniały jak wonna łąka. Uczucie, upomniał sam siebie, gdy drobne smukłe
ciało Darcy wtuliło się w niego, uczucie, nie pożądanie. Przyjazń, nie
namiętność.
W tej chwili Darcy odwróciła głowę, wtulając nos w jego szyję, co obudziło w
nim na nowo pragnienie.
- Teraz lepiej? - Spróbował się odsunąć, ale Darcy nadal do niego lgnęła.
Musnął wargami jej skroń i tak pozostał. Obejmował ją, ona obejmowała jego, a
wszystko tylko dlatego, że Darcy tego potrzebowała, tak przynajmniej sobie
wmawiał.
- Mmm.
Suknia trzymała się na cienkich ramiączkach, skrzyżowanych na plecach. Mac
wsunął palce pod materiał, przesuwając nimi po gładkiej skórze. Darcy
przeciągnęła się jak kotka pod wpływem tej pieszczoty, wprowadzając zamęt w
jego myślach.
To było jedyne usprawiedliwienie faktu, że jego wargi zsunęły się ku wargom
Darcy i zagarnęły je zaborczo.
Zapomniał o delikatności. Czul kobiece ciało wtulone w niego w smudze
słońca, złociste, miękkie i chętne. Pocałunek żądał uległości, a ona była uległa,
rozpływała się w jego ramionach jak wosk, jej usta skapitulowały pod naporem
jego warg, jak gdyby tylko na to czekały. Czekały od zawsze.
Myśli Darcy zataczały kręgi powoli, lecz konsekwentnie w kierunku tego,
czego rozpaczliwie pragnęła. Siła mężczyzny, ramion, które ją więziły w
uścisku, straszliwie ją podniecała. Zwiadomość, że jest całkowicie bezradna,
sprawiła, że przeszył ją dreszcz, rozkoszowała się poczuciem, że Mac ma nad
nią władzę.
To jest pożądanie, pomyślała. Wreszcie, wreszcie. Gwałtowna erupcja energii,
światła, obnażonych nerwów. Aomot serca, przyśpieszony puls, wybuch
namiętności.
W radosnym uniesieniu ofiarowywała mu siebie.
Przesunął dłońmi po jej plecach. Gdy dotarł do krągłości pośladków, uniósł ją
lekko i przycisnął z całej siły do swego rozgorączkowanego ciała. Czuł na
wargach jej przyśpieszony oddech. Wyobrażał sobie, jak bierze ją w tym
miejscu, w którym stoją, zatapia się w niej, uwalniając się wreszcie od dręczącej
go frustracji i odzyskując spokój.
Opamiętał się, gdy jego dłonie szarpnęły cienkie ramiączka sukni, omal ich
nie rozrywając. Spojrzał w szeroko otwarte, nie widzące oczy dziewczyny,
wciąż jeszcze pełne łez.
Odsunął ją tak gwałtownie, że się zachwiała, i wbił w nią roznamiętnione
spojrzenie, ona zaś skrzyżowała ręce na sercu, jak gdyby bała się, że wyskoczy
jej z piersi.
- Jesteś cholernie ufna. - Słowa smagnęły ją, choć chłosta była przeznaczona
dla niego. - To cud, że przeżyłaś dzień samodzielnie.
Boże, mój Boże, to były jedyne słowa, które tłukły się w otumanionej głowie
Darcy. Nie miała pojęcia, że krew może do tego stopnia uderzyć do głowy.
Dziwne, że jej skóra nie stanęła w płomieniach. Podniosła palce do ust. Wargi
wciąż jeszcze ją mrowiły i bolały.
- Wiem, że nie zrobisz mi krzywdy.
Przed chwilą znalazł się niebezpiecznie blisko punktu, w którym już nic nie
powstrzymałoby go od zerwania z niej sukienki, oparcia o ścianę i wzięcia jej
bez zastanowienia i czułości. A teraz stała przed nim, patrząc na niego oczyma
pełnymi namiętności i - co gorsze, znacznie gorsze - pełnymi ufności.
- Guzik tam nie zrobię - rzekł szorstko, mając nadzieję, że uratuje to ich oboje.
- Nie znasz mnie i nie znasz tej gry, ostrzegam cię więc, żebyś nie obstawiała w
ciemno, bo ostatecznie zawsze przegrasz z kasynem.
Nie mogła wciąż złapać tchu.
- Ja wygrałam.
Oczy mu zabłysły.
- Spróbuj jeszcze raz - rzekł wyzywająco - a odbiorę wszystko. A nawet
więcej. Więcej, niż chciałabyś stracić. Zachowaj więc rozsądek.
Ujął ją mocno dłonią za kark, chcąc ją zniechęcić, nastraszyć. Jeśli tak się
stanie, on zdoła się oprzeć wszystkiemu, co ma ochotę zrobić.
- Uciekaj stąd. Wez pieniądze i uciekaj daleko i szybko. Kup sobie dom z
ogródkiem, ocienionym drzewami, i ładny samochód, który stałby na
podjezdzie. Bowiem mój świat nie jest twoim światem.
Wzdrygnęła się lekko, słysząc te słowa. Gdyby jednak go posłuchała,
udowodniłaby, że wszystko, co powiedział, jest prawdą.
- Podoba mi się tutaj.
Skrzywił usta w czymś pośrednim między uśmiechem a pogardliwym
grymasem.
- Kochanie, ty nawet nie wiesz, gdzie jesteś.
- Jestem z tobą. - Zdała sobie sprawę z nowym dreszczem uniesienia, że tego
właśnie naprawdę pragnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl
  • Podstrony